13-letni, niepełnosprawny Leszek od czterech miesięcy czeka na sprzęt rehabilitacyjny. Mimo dofinansowania z NFZ i PCPR, sprzęt jeszcze nie trafił do chłopca. Zawinił pośrednik. Leszek Sternicki ze Skórcza, nie mówi, nie chodzi i niedowidzi. Lekarze podejrzewają u niego chorobę Pelizeusa-Marzbachera. Chłopiec nie jest zdolny do samodzielnej egzystencji i wymaga stałej opieki rodziców.
Cztery miesiące temu rodzicie otrzymali dofinansowanie z Narodowego Funduszu Zdrowia i Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie na pionizator. Urządzenie rehabilitacyjne, utrzymujące ciało w pionie, miało pomóc im i Leszkowi przy codziennych czynnościach. Pieniądze wpłynęły na konto pośrednika – sklepu z Sopotu, który miał je przelać do producenta sprzętu. Na konto sklepu wpłynęło łącznie 7 tys. 500 złotych. Z Narodowego Funduszu Zdrowia 3 tysiące i 4,5 tys. złotych z PCPR. Rodzice musieli dopłacić do całej kwoty 200 złotych.
Przyjechał do nas przedstawiciel firmy zajmującej się produkcją pionizatorów, informuje Sławomir Sternicki, ojciec dziecka.
Leszek został dokładnie zmierzony i zważony. Sprzęt był dostosowany pod niego. Dzięki temu urządzeniu nie musiałabym nosić go na rękach, bo Leszek z roku na rok jest coraz cięższy, teraz waży 20 kilogramów, dodaje matka chłopca Violeta Sternicka.
Jak informuje ojciec chłopca, producent wyprodukował sprzęt i czeka na pieniądze, a te miał mu przesłać pośrednik z Sopotu.
Nasz reporter spotkał się z właścicielem sklepu z Sopotu. Grzegorz Kociołek powiedział, że trafiły do niego pieniądze z NFZ i PCPR ale brakuje wkładu własnego od rodziców. Rodzice twierdzą z kolei, że umawiali się z właścicielem firmy na przekazanie pieniędzy przy odbiorze sprzętu.
Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie złożyło do prokuratury w Starogardzie Gdańskim zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez sklep z Sopotu.
Pismo dotyczyło doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem. To przestępstwo prawdopodobnie zaistniało na terenie Sopotu, w związku z tym prokuratura w Starogardzie Gdańskim, pierwszego lipca przesłała materiały dotyczące tej sprawy do prokuratury w Sopocie, tłumaczy Zbigniew Sulewski, zastępca prokuratora rejonowego w Starogardzie Gdańskim.
Prokuratura w Sopocie dokumentów jeszcze nie otrzymała.
Znając polskie sądownictwo sprawa będzie toczyła się latami, mówi Sławomir Sternicki. A o kolejny pionizator będziemy mogli starać się dopiero za kilka lat.
Po naszej interwencji, rodzice Leszka Sternickiego otrzymali pismo od właściciela sklepu. Grzegorz Kociołek, zadeklarował w nim, że w przyszłym tygodniu należność za pionizator będzie widniała na koncie producenta sprzętu. Wtedy też sprzęt trafi do chłopca.