Poszukiwani „surferzy” nie zapłacą za akcję ratunkową. Zrobią to podatnicy

170 tysiące złotych kosztowała akcja poszukiwania dwójki surferów, który w zeszły weekend w Chałupach wypożyczyli sprzęt do surfowania i go nie zwrócili. Policja wciąż szuka młodych Niemców, ale nawet jeśłi ich odnajdzie, nie zostaną obciążeni kosztami akcji ratunkowej. Poszukiwania trwały kilkanaście godzin. W akcji brały udział cztery łodzie ratownicze, statek Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa (SAR), śmigłowiec i samolot patrolowy Marynarki Wojennej.

– 130 tysiące złotych to koszt jaki poniosła Marynarka Wojenna. Najdroższe były trzykrotne starty helikoptera oraz start samolotu, wylicza rzecznik Marynarki Wojennej Piotr Adamczak.

Janusz Maziarz z SAR koszty poniesione przez Morską Służbę Poszukiwania i Ratownictwa oszacował na 40 tysięcy złotych. Jeśli dwójka młodych ludzi trafi w ręce policji, najprawdopodobniej będą odpowiadać tylko za kradzież. Nie można ich obciążyć kosztami, gdyż za akcję płacą podatnicy. Udzielanie pomocy potrzebującym należy do obowiązków państwa.

Rzecznik puckiej policji powiedział, że jedyną możliwością obciążenia sprawców kosztem akcji jest udowodnienie, że działali celowo. Jednak zarówno Janusz Maziarz jak i Piotr Adamczak przyznają, że nie pieniądze są najważniejsze w tym przypadku. Zaangażowanie tak dużych środków w poszukiwanie dwóch osób mogło skutkować tym, że ratownicy nie zdążyliby udzielić pomocy komuś kto jej naprawdę potrzebował.

– W tym samym czasie mogło dojść do zagrożenia życia a my wszystkie środki mieliśmy skierowane w jedno miejsce, powiedział Janusz Maziarz.

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj