Pod koniec sierpnia, w odstępie jednej nocy, w miejscowościach Bąkowo i Jankowo spłonęły dwa drewniane domy. To raczej nie przypadek, uważają mieszkańcy.
Ogień w obu jednorodzinnych budynkach wybuchł w nocy, kiedy nikogo nie było w środku. Zdaniem mieszkańców, to podpalenia. – Żyjemy w strachu.
– W gminie dzieje się coś niepokojącego, przyznaje wójt Kolbud Leszek Grombala. W czasie, gdy wybuchł ogień, nie było ani silnych wiatrów, które mogłoby spowodować iskrzenie przewodów wysokiego napięcia, ani burz.
W jednym z domów była już wcześniej próba podpalenia, ale nieudana. – Chciałbym, żeby to był splot nieszczęśliwych wypadków, ale boję się, że od czasu do czasu gdzieniegdzie pojawia się szaleniec, dodaje wójt Kolbud.
Kapitan Wiktor Telega, który brał udział w akcji gaśniczej, w Bąkowie, nie ma wątpliwości, że chodzi o podpalenie, ponieważ spłonęła wycieraczka i drzwi. Ślady ognia odnaleziono też przy jednym z okien. Zdaniem ratowników, pożar przeszedł od strony garażu, przez klatkę schodową do wnętrza budynku.
Oficjalnie oba zdarzenia nie są ze sobą łączone. Sprawę bada policja i prokuratura. Za podpalenie grozi kara do 5 lat więzienia.