Nieznani sprawcy próbowali podpalić gdański meczet

Do incydentu doszło około 4 nad ranem. Ogień pojawił się przy bocznym wejściu do świątyni, spłonęły drzwi, fragment elewacji. Sąsiednia sala modlitw dla mężczyzn nie została uszkodzona. Imam Hani Hraish nie ma wątpliwości, że chodzi o podpalenie. Przed drzwiami leżą spalone ławki, które zostały przeniesione z innej części posesji.

Zdaniem imama, podpalenie jest wynikiem wczorajszych przepychanek na Podlasiu gdzie tamtejsi muzułmanie chcieli przeprowadzić ubój rytualny z okazji święta ofiarowania.
– Wczorajsza, niepotrzebna zadyma sprowokowała ludzi, którzy chcą nam zaszkodzić, powiedział imam Hraish

Ogień gasił jeden zastęp strażaków. Na razie nie wiadomo jak duże są straty. Meczet jest w trakcie remontu. Miejsce pożaru zabezpieczają policjanci. To pierwsze podpalenie muzułmańskiej świątyni w Gdańsku. W zeszłym roku nieznany sprawca uszkodził banery wiszące na ogrodzeniu meczetu. Podpalono też sklep z warzywami należący do imama.

Jak powiedziała sierżant sztabowy Lucyna Rekowska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, uszkodzeniu uległy drzwi boczne, elewacja budynku i elementy wyposażenia. Jeszcze w środę mają być przeprowadzone oględziny miejsca zdarzenia z udziałem m.in. biegłego pożarnictwa.
– Dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, czy to było podpalenie, czy nie, dodała.

– Nie oceniam tego jedynie jako wandalizm, ale taki czyn zasługuje tylko na jedno określenie, podłość. Wstyd mi za sprawców. Wstyd mi jako mieszkańcowi Gdańska, miasta w którego tradycji wpisana jest tolerancja, napisał w oświadczeniu prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

Prezydent przypomina, że Gdańsk zawsze był miastem wielu kultur, narodów i religii, które koegzystowały ze sobą. Zdaniem prezydenta ten „haniebny wybryk położył się cieniem na tę tradycję”.

Policja prowadzi na miejscu czynności, m.in. rozmawia z okolicznymi mieszkańcami. Straty szacuje na ok. 50 tys. zł.
 

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj