Śledź, szprot i dorsz ze wschodniej części morza były w ubiegłych latach bardzo eksploatowane. – Dziś sytuacja wraca do normy, twierdzi profesor Jan Horbowy z Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni.
Zdaniem naukowca, powrót do normy to głównie zasługa tego, że państwa nadbałtyckie stosują się do zalecanych kwot połowowych, więc stada mogą się odbudowywać.
Czy my chętnie jemy ryby z Bałtyku? Statystyki mówią, że przeciętny Polak zjada kilkanaście kilogramów ryb rocznie. Cenimy je za właściwości dietetyczne i zdrowotne.
Jednak nie wszystkie dorsze i śledzie w Bałtyku mają się dobrze. Zdaniem ekologów przełowienie grozi tym pochodzącym z zachodniej części Bałtyku.
W ciągu roku na wschodnim Bałtyku łowi się ok. 60 tys. ton dorszy. 120 tys. ton śledzi i 250 tys. ton szprotów.