37-latka ze Starogardu Gdańskiego, która prowadziła oddział jednego z banków, oszukiwała klientów i na swoje konto przelewała ich pieniądze. Według wstępnych ustaleń, wyprowadziła z banku co najmniej pół miliona złotych. Kobieta jest poszukiwana. Prokuratura na razie wie o dziewięciu osobach. Sześć z nich zawarło z bankiem, który prowadziła kobieta, umowy kredytowe. Pieniędzy jednak nigdy nie dostały. Okazało się, że trafiły one na konto 37-latki. Kobieta twierdziła też, że jako pracownica banku, ma możliwość wymiany walut po korzystniejszych kursach. Trzy osoby zdecydowały się wymienić u niej złotówki na euro, ale gotówki nie otrzymały. Wśród oszukanych jest bliska rodzina kobiety.
Jak ustalił reporter Radia Gdańsk, poszkodowanych może być więcej, bo 37-latka przez kilka lat prowadziła w Starogardzie Gdańskim oddział banku. Śledczy będą teraz docierać do pozostałych osób, które za pośrednictwem tej placówki zawierały różne umowy. Jak nieoficjalnie ustalił nasz reporter, kobieta mogła ukraść nawet kilka milionów złotych. Miała przywłaszczać sobie pieniądze z innych transakcji, zawierać umowy kredytowe na fikcyjne osoby, podrabiać podpisy i zaświadczenia o zarobkach. Tego prokuratura na razie nie ujawnia.
Za oszustwa na dużą skalę, kobiecie grozi do 10 lat więzienia.