Start Anny Rogowskiej w halowych mistrzostwach świata jest niezagrożony. Po niebezpiecznym wypadku, jaki lekkoatletka miała podczas treningu w Spale istniało ryzyko, że nie wystartuje w marcu w Sopocie. Informacje o stanie zdrowia tyczkarki są uspokajające. Okazało się, że kontuzja nie jest na tyle groźna żeby wyeliminować Rogowską ze startu w marcowych mistrzostwach.
W czasie treningu w Centralnym Ośrodku przygotowań Olimpijskich w Spale Rogowska ześlizgnęła się z drążka i upadła na głowę. Początkowo podejrzewano, że tyczkarka ma złamaną kość potyliczną i pękniętą kość skroniową. Po badaniach w szpitalu w Tomaszowie Mazowieckim okazało się, że były to tylko stłuczenia.
– Ania na niedzielnym treningu miała nieszczęśliwy wypadek. W trakcie ćwiczeń gimnastycznych spadła na ziemię i uderzyła głową w nawierzchnię tartanową. W pierwszym momencie wyglądało to dosyć poważnie, ale na szczęście sprawa nie jest poważna. Mogła już wczoraj wyjść ze szpitala, ale została do dziś. Start Ani w mistrzostwach halowych nie jest zagrożony. Trudno mi powiedzieć, ile będzie trwała przerwa ale myślę, że jeszcze w tym roku wrócimy do treningów. Pierwsze wieści o złamaniach były przesadzone. Teraz najważniejszy jest spokój i odpoczynek, powiedział mąż i trener olimpijki Jacek Torliński.
Anna Rogowska wyszła już ze szpitala, gdzie była na obserwacji i wraca do Trójmiasta. Lekarze wykluczyli uszczerbek na zdrowiu. Za kilka dni olimpijka powinna wrócić do treningów.