Lokalne stowarzyszenie zaskarżyło dziewięć decyzji umożliwiających budowę farm wiatrowych. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku już uchylił jeden z planów zagospodarowania przestrzennego. Inwestor chce w sumie zbudować trzydzieści trzy siłownie w gminach Tuchomie i Borzytuchom.
Samorządy wspierają inwestycje, bo to w tym wypadku to szansa na dodatkowe trzy miliony złotych do gminnych budżetów. Tymczasem działacze stowarzyszenia Mój Dom, moja przestrzeń uważają, że wiatraki w tym miejscu to nieporozumienie.
– To będą konstrukcje o wysokości Pałacu Kultury bez iglicy, które zdominują przestrzeń na długości około trzydziestu kilometrów, mówi Krzysztof Sylka ze stowarzyszenia. Dodaje, że w Polsce nie ma przepisów chroniących mieszkańców przed szkodliwym jego zdaniem wpływem wiatraków, bo nie ma norm narzucających minimalną odległość od siłowni do lokali mieszkalnych. – Naszym zdaniem taka strefa ochronna powinna wynosić od dwóch do czterech kilometrów, mówi Roman Kalisz ze stowarzyszenia Mój Dom, moja przestrzeń.
Wójt gminy Borzytuchom Witold Cyba jest zwolennikiem budowy wiatraków. W jego opinii to trend światowy i należy dbać o środowisko. Podkreśla też, że ważne są dodatkowe wpływy do budżetu, a Borzytuchom do zamożnych samorządów nie należy. – Jeśli dzięki temu powstanie kilka dróg, uda się doposażyć szkołę, czy zbudować ścieżkę rowerową, a przy okazji powstaną odnawialne źródła energii to takie inwestycje trzeba wspierać, mówi wójt. Dodaje też, że samorząd zaskarży do Naczelnego Sądu Administracyjnego wyrok sądu w Gdańsku uchylający plan zagospodarowania przestrzennego.
Klaudia Matyjaszewska, rzecznik firmy, która chce budować siłownie wiatrowe w okolicach Bytowa poinformowała, że spółka jest gotowa do dialogu z przeciwnikami budowy wiatraków. Podkreśliła, że planowana inwestycja spełnia wszystkie polskie normy środowiskowe.
Farma wiatrowa w okolicach Bytowa ma mieć docelowo moc stu megawatów.