Podobno smak ryby prosto z morza jest niepowtarzalny. Nie ma więc co się dziwić, że przystanie rybackie nad Bałtykiem przeżywają przed świętami prawdziwe oblężenie. Do jednej z nich – w Sopocie – wybrał się nasz reporter. Przed przystanią od kilku dni ustawiają się długie kolejki. Pierwsi chętni pojawiają się tam już około 7:00, mimo że rybacy przypływają dopiero trzy godziny później. To jednak jedyny sposób, aby mieć pewność, że uda się kupić rybę. Tych nie jest zbyt dużo, ppodczas jednego połowu w sieci wpada ok. 100 kg. Chętnych każdego dnia jest kilkudziesięciu.
Duże zainteresowanie nie dziwi rybaka, pana Witka. Jak tłumaczy, ryba już po 2-3 godzinach od złowienia trafia do sprzedaży. To sprawia, że jej mięso jest o wiele smaczniejsze niż ryby z zamrażarki. To samo podkreślają osoby, które spędzają kilka godzin w kolejce. – Mięso jest aż słodkie. Poza tym można przyglądać się pracy rybaków, co jest bardzo ciekawe, mówiła jedna z klientek.
Rybacy z Sopotu łowią ryby trzech gatunków: śledzie, dorsze i flądry. W ich sieci wpadają czasami także sandacze, trocie, okonie, sieje, certy i leszcze. Jeśli ktoś chce kupić rybę na przystani w Sopocie, powinien pojawić się tam około godz. 10:00.