Kładka nad kanałem portowym w Ustce w razie potrzeby będzie rozsuwana ręcznie. Urządzenie, którego budowa kosztowała prawie 5 milionów złotych przestało działać dzień po otwarciu. W piątek praca portu została sparaliżowana na dwie godziny. Jak się okazało powodem była niestabilność systemu komputerowego. Jeden z rybaków mówi w rozmowie z naszym reporterem, że przez nową kładkę stracił dużo cennego czasu.
– Pamiętam, że za dziesięć czwarta już nie mogłem wpłynąć do portu, bo kapitanat zamykał dostęp. Dopłynąłem, grzecznie czekam i nic. Dopytuję bosmana, a on każe nie ruszać się, bo jest awaria. I tak raz, drugi, trzeci i stałem dobrą godzinę na redzie, skarżył się rybak.
Jacek Cegła z Urzędu Miasta w Ustce zapewnia, że kładka funkcjonuje już normalnie. – Jednak ten system może jeszcze zawieść, bo to właściwie prototyp, którego wciąż się uczymy. Tymczasem przeszkoliliśmy pracowników z ręcznego uruchamiania kładki. Będzie to stosowane, kiedy system będzie się zawieszał, dodaje Cegła.
Otwierana o każdej pełnej godzinie kładka jest pierwszą tego typu konstrukcją w Europie. Do startu sezonu letniego awarie mają skończyć się na dobre. Kładka ma być nie tylko jedną z najważniejszych atrakcji Pomorza, ale też ożywić zachodni brzeg Ustki.