Ekolodzy z Greenpeace zaczynają walkę o miejskie owady. Na wiosnę w całym kraju staną hotele dla dzikich zapylaczy. – To domy, w których znajdą schronienie nie tylko pszczoły, ale trzmiele, motyle i biedronki. Z powodu zatrucia środowiska jest ich coraz mniej. Ludziom powinno na nich zależeć, mówi Grzegorz Stańczyk ze związku pszczelarzy. Jak dodaje, gdyby nie te owady, trzy czwarte roślinności wyginęłoby, bo nie miałby kto przenosić genów między roślinami.
Domki dla zapylaczy mają podobną wielkość jak pszczele ule, ale zbudowane są inaczej. Mają w sobie elementy ze słomy, siana, gliny i patyków tak, aby każdy gatunek owadów znalazł dla siebie odpowiednie warunki. Organizacja Greenpeace zamierza ustawić w miastach sto takich nietypowych hoteli. Do programu zgłaszać mogą się zarządcy parków, wspólnoty mieszkaniowe, ogrody działkowe czy szkoły.