Szpital w Miastku zwolni dwunastu pracowników, ale prezes dostanie dwa i pół tysiąca złotych podwyżki. Beata Kiempa będzie teraz zarabiać prawie 18 tysięcy złotych miesięcznie, mimo że lecznica ma ogromne kłopoty finansowe. Podwyżka to efekt umowy, którą władze Miastka zawarły z prezes Beatą Kiempą. Do czasu uruchomienia samodzielnego szpitala w Miastku, pensja miała wynosić 15 tys. zł, a po oddzieleniu się od szpitala bytowskiego wzrosnąć do 18 tysięcy miesięcznie brutto. Umowę podpisał burmistrz Miastka Roman Ramion. – To były moje uzgodnienia jeszcze sprzed zatrudnienia. Pan burmistrz się zobowiązał, że dotrzyma tych warunków. Tak naprawdę nie wystawiłam jeszcze rachunków ani za styczeń, ani za luty, mówi Beata Kiempa.
Pracownicy szpitala i mieszkańcy Miastka sytuacją są zdegustowani. Prezes szpitala Beta Kiempa zapewniła reportera Radia Gdańsk, że więcej osób w szpitalu nie zostanie zwolnionych. Szpital w Miastku otrzymał 1,5 mln zł kredytu, ponieważ ma kłopoty finansowe. Niedawno lecznica wypłaciła pracownikom pensję za styczeń.