– Powinniśmy zrealizować OPAT. Niektóre gdańskie inwestycje drogowe, porównywalne finansowo, przynoszą mniejsze korzyści dla regionu, np. tunel pod Martwą Wisłą, tak decyzję Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju skomentował w Radiu Gdańsk Wojciech Suleciński. Dziennikarz TVP Gdańsk i prowadzący audycję Co za historia w Radiu Gdańsk nie ukrywał, że ubolewa nad tym, że budowa Obwodnicy Północnej Aglomeracji Trójmiejskiej nie będzie sfinansowana przez rząd. – Szkoda mi OPAT. To może nie jest inwestycja o skali krajowej, ale regionalnej, i właśnie takie inwestycje powinny być wspierane. Cały czas mam nadzieję, że istnieje możliwość takiego „montażu” finansowego, który użyje środków przeznaczonych na poszczególne województwa. Że znajdzie się wystarczająco dużo środków europejskich, aby tę inwestycję udźwignąć.
Dziennikarz przyznaje jednak, że nawet jeśli OPAT uda się sfinansować w proponowany przez niego sposób, to pozostaje jeszcze kwestia. – Problemem będzie następny etap, czyli administrowanie tą drogą. Bo żaden z tych samorządów nie będzie brał sobie na głowę tak dużej trasy, gdy trzeba będzie ją utrzymywać. To będzie kłopot.
– Ubolewam nad tym, mówił Suleciński. – Bo wydaje mi się, że jest to przedsięwzięcie, które powinniśmy zrealizować niezależnie od innych, nawet dużo bardziej ambitnych planów, jeśli chodzi o rozwój zarówno „szóstki”, jak i „siódemki”. Z punktu widzenia skali oddziaływania poszczególnych inwestycji, niektóre gdańskie inwestycje drogowe porównywalne finansowo przynoszą mniejsze korzyści dla regionu niż kwestia realizacji OPAT. Np. tunel pod Martwą Wisłą.
Temu porównaniu sprzeciwił się Marek Ponikowski, publicysta i wykładowca na Uniwersytecie Gdańskim, który okazał się entuzjastą tunelu. Dziennikarz skomentował działania urzędników, którzy są odpowiedzialni za przekazanie projektu. – Dziwię się pomorskim posłom PO, którzy przedstawiali to, jakby już rzecz postanowiono, kiedy w odpowiedzi usłyszeli, że ten wniosek nie spełnia żadnego warunku, od którego jest uzależniona to dofinansowanie. Być może, po cichu liczyli, że premier jest z Pomorza, w związku z tym pani Bieńkowska wykaże się szaloną empatią i te pieniądze sypnie. Nie rozumiem tego.