Tragedia na jachcie na kanale Cieplicówka w powiecie elbląskim. Cztery osoby zginęły po tym, jak maszt jachtu zahaczył o linię wysokiego napięcia. Jednostka stanęła w płomieniach. Trwa ustalanie przyczyn wypadku.
Wiadomo, że „Atlanta” należała do doświadczonego 53-letniego sternika Adama R. Świadkowie wypadku opowiadają, że nikogo nie można było uratować.
Jacht poruszał się z włączonym sinikiem, w chwili wypadku miał zwinięty żagiel, ale maszt nie został złożony. Jak informuje policja, trwa ustalanie nazwisk ofiar. Wszystko wskazuje na to, że mogą być elblążanami, ale nie ma jeszcze oficjalnego potwierdzenia. Wiadomo, że łódka wypłynęła rano z przystani Jacht Klubu Elbląg. Nie wiadomo jednak, dlaczego wpłynęła do kanału, który nie jest żeglowny. Łączy on Nogat z Zalewem Wiślanym.
Jedna z hipotez mówi, że załoga uciekała przed pogarszającą się pogodą- wyjaśnia oficer prasowy policji w Elblagu, aspirant Krzysztof Nowacki. Funkcjonariusze ustalają, czy znak informujący o zakazie żeglugi był widoczny. O wypadku zawiadomiła kobieta, która powiedziała, że łódka zahaczyła o linię energetyczną. Przybyła straż pożarna mogła tylko ugasić łódź. Lekarz z pogotowia ratunkowego w Elblągu, Michał Dąbrowski, powiedział, że załoga nie miała szans na wyjście cało z wypadku. „Zgon nastąpił natychmiastowo” – ocenił lekarz. Prowadzone przez policję śledztwo ma wyjaśnić, jak i dlaczego doszło do tragedii.
7,5-kilometrowy Kanał Cieplicówka jest jednym z ujść Nogatu do Zalewu Wiślanego. Po wschodniej jego stronie znajduje się Wyspa Nowakowska. Cieplicówka należy do cieków nieżeglownych. Przy brzegach nie było oznaczeń ostrzegających o przebiegającej nad wodą linii wysokiego napięcia.