Ponad sto czterdzieści nielegalnych składowisk śmieci w Słupsku. To liczba potwierdzonych zgłoszeń, która od początku marca br. wpłynęła od mieszkańców do Straży Miejskiej. Stosy nieczystości zalegają nie tylko na działkach, ale również w parkach, na terenach leśnych i prywatnych posesjach. – Strażnicy miejscy codziennie znajdują nowe miejsca porzucenia odpadów. Mamy bardzo dużo sygnałów od mieszkańców, niestety, większość się potwierdza. To wyrzucone fotele, kanapy, szkło, puszki, folie, dokumenty, a nawet śmieci z tak zwanego codziennego użytku, mówi Iwona Jakiel ze Straży Miejskiej w Słupsku. – Prowadzimy ponad sto czterdzieści postępowań, a część z nich dotyczy nawet kilku osób, także można mówić o sporej skali, dodaje strażniczka.
Właściciele zaśmieconych terenów są na początku wzywani do uprzątnięcia nieczystości. Jeśli ponowna kontrola nie wykazuje poprawy, sprawa jest kierowana do sądu lub strażnicy nakładają mandat do pięciuset złotych. Inspekcje strażników miejskich potwierdzają również, że spora część właścicieli prywatnych posesji nie ma podpisanych umów na wywóz nieczystości, a także pojemników na śmieci.