Dziurawa rura wydechowa zabezpieczona bandażem przyczyną pożaru motolotni w Kątach Rybackich. To wstępne wyniki raportu Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych w sprawie wypadku z 30 marca. Ranne w nim zostały dwie osoby. Biegli z komisji badającej wypadek znaleźli w rurze wydechowej motolotni wypalone dziury. Znajdowały się na wprost jednej ze ścian plastikowego zbiornika na paliwo. Zabezpieczono je tkaniną, czymś w rodzaju bandaża, który miał być niepalny. Jednak zdaniem członków Komisji Badania Wypadków Lotniczych, gorące spaliny mimo to przedostawały z rury wydechowej, wzrost temperatury spowodował uszkodzenie zbiornika, co z kolei było przyczyną pożaru paliwa. W efekcie płonąca motolotnia już z wyłączonym silnikiem spadła lotem ślizgowym do morza. Dwie osoby, które nią leciały uratowano. Pomogła załoga kutra, która wypłynęła na pomoc z portu w Kątach Rybackich.
Eksperci komisji ustali też, że dokonano samowolnej przeróbki motolotni. Po modyfikacji wylatała około czterdzieści godzin. Miała ważne badania techniczne, a pilot uprawnienia.
Na razie jednoznacznie nie ustalono, kto zabezpieczył dziurawą rurę wydechową.