Prokuratura ws. szaleńczego rajdu w Sopocie: Mogło dojść do próby linczu

Są nowe wątki w sprawie szaleńczego rajdu po molo i Monciaku w Sopocie. Problemy mogą mieć osoby, które zatrzymały jego sprawcę, 32-letniego Michała L. Zgodnie z przepisami, świadkowie wydarzeń w Sopocie mieli prawo dokonać obywatelskiego zatrzymania kierowcy hondy, ale nie mieli prawa bić mężczyzny. Tymczasem, według niektórych uczestników sopockich wydarzeń, doszło do próby linczu. Potwierdza to też wygląd mężczyzny po tym, jak trafił w ręce policji. Miał posiniaczoną twarz i podbite oczy.

– Od wymierzania sprawiedliwości, nawet jeśli mamy do czynienia z tak bulwersującymi sprawami, są sądy. W związku z tym, wątek próby linczu zostanie prawdopodobnie wyłączony do osobnego postępowania, informuje prokurator Grażyna Wawryniuk.

Na razie nie wiadomo, jakiego paragrafu będzie dotyczyć to śledztwo. W ustaleniu osób, które odpowiadają za pobicie kierowcy, pomogą nagrania z monitoringu. W sprawie szaleńczego rajdu po Monciaku i sopockim molo biegli orzekli, że kierowca hondy w trakcie rozjeżdżania ludzi był niepoczytalny i nie wiedział, co robi. Nie trafi w związku z tym do więzienia, a do szpitala psychiatrycznego.

sp/mmt
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj