Nie należy lekceważyć zapowiedzi budowy portu w Kaliningradzie, ale nie trzeba też z tego powodu panikować. Kwestia czy ta inwestycja zagrozi polskim portom, podzieliła gości audycji Ludzie i Pieniądze.
– To, że w Kaliningradzie powstaną dwa nabrzeża nie zmienia sytuacji nad Bałtykiem. Będzie to potencjał wielkości 10 procent możliwości Gdyni czy 8 procent Gdańska. To, co rzeczywiście powinno nas niepokoić – to rozwój portu w Sankt Petersburgu, powiedział Artur Kiełbasiński, dziennikarz Gazety Wyborczej i portalu wyborcza.biz. Według gościa to właśnie tam powstają prawdziwe inwestycje, powstał terminal naftowy, który w pewien sposób wyeliminował nasz naftoport.
Innego zdania była Wioletta Kakowska – Mehring, dziennikarka Trójmiasta.pl. Jej zdaniem inwestycja w Kaliningradzie może być dla groźna szczególnie dla portu w Gdańsku, który obsługuje transport kontenerów do Rosji. Zauważyła, że port w Kaliningradzie może go przejąć. – Rynek rosyjski to kilka milionów kontenerów rocznie. Dlatego trzeba się sprawie przyglądać, i pracować nad rozwijaniem kolejowego korytarza transportowego północ – południe, żeby dostarczać towar tranzytem naszym sąsiadom z południa. Należy też przyspieszyć kwestie pakietu portowego, dzięki któremu skróci się czas celnej odprawy i który dotyczy też deregulacji przepisów, powiedziała Kakowska – Mehring.
– Jeżeli powstaje w Kaliningradzie port, to jest oczywiste, że kiedyś będzie on rozbudowywany, zauważył Maciej Goniszewski z Gazety Bankowej. I dodał, że nie bez znaczenia jest fakt, że dla Rosjan będzie to jeden obszar celny. Straci port w Gdańsku, który będzie musiał walczyć o nowych klientów.