Kurier firmy InPost z Kartuz nie dostarczył 126 pism, głównie z sądów i prokuratur. Mężczyźnie grozi do 5 lat więzienia. To pierwsza na Pomorzu sprawa przeciw doręczycielom sądowych przesyłek, która skończyła się wpłynięciem do sądu aktu oskarżenia.
W sumie do prokuratur wpłynęło siedem zawiadomień przeciwko niepublicznemu operatorowi pocztowemu i jego doręczycielom, pisze Dziennik Bałtycki. – Odnotowaliśmy dwie sprawy w Kartuzach, dwie w Gdańsku Wrzeszczu, po jednej w Pucku, Wejherowie, Gdańsku Śródmieściu, wylicza w Dzienniku Bałtyckim Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Jedna sprawa już zakończyła się aktem oskarżenia, w toku są dwie inne sprawy, a w pozostałych przypadkach odmówiono wszczęcia lub postępowania umorzono.
Kartuskiemu doręczycielowi InPostu postawiono 126 zarzutów. Nie dostarczył bowiem 126 pism, głównie z sądów i prokuratur, które musiały mieć zwrotne potwierdzenie odbioru. Mężczyzna był zatrudniony na umowę zlecenie. Na tzw. zwrotkach podpisywał się sam, a korespondencję usuwał. – Do adresatów nie dotarły pisma z sądów w Gdańsku, Gdyni, Lublinie, Kielcach, Kartuzach, Szczecinku, Wejherowie, Starogardzie Gdańskim, wylicza w Dzienniku Bałtyckim Marek Kopczyński, prokurator rejonowy z Kartuz. Kartuska prokuratura bada jeszcze jeden przypadek nierzetelnego doręczyciela, który miał doręczyć ok. 500 sądowych przesyłek. Trwa sprawdzanie, ile z nich nie dotarło do celu.
Kłopoty z dostarczaniem przesyłek sądowych rozpoczęły się w styczniu 2014 r., gdy zadania Poczty Polskiej przejęła Polska Grupa Pocztowa, realizująca umowę wspólnie z InPostem i z Ruchem. Przesyłki nie trafiały do adresatów, a adresat musiał odnaleźć punkt odbioru w nietypowych miejscach – m.in. w kioskach i sklepach.
Dziennik Bałtycki/mat