Dorsze w Bałtyku będą się lepiej rozmnażać. Pomoże im woda z Morza Północnego

oceania statek

Historyczne wydarzenie w historii Bałtyku! W połowie grudnia zaczął się jeden z największych w tym wieku wlewów z Morza Północnego. Słona i natleniona woda przecisnęła się przez Cieśniny Duńskie i wciąż rozlewa się po dnie Bałtyku. Jako pierwsi zjawisko zauważyli naukowcy z instytutu w Warnemunde. Potem pracownicy Morskiego Instytutu Rybackiego i Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk w Sopocie.

Jak mówi profesor Jan Marcin Węsławski, podstawy fizyczne zjawiska są dość proste. Musi wystąpić falowanie i różnica poziomów wod. Dodatkowo potrzebna jest szybka zmiana kierunku wiatru, ale w praktyce i tak wlew nie zawsze się odbywa. Jego mechanizm nie jest do końca poznany i dlatego naukowcy z zapartym tchem obserwują jak słona woda płynie po dnie przez Rynnę Słupską. – Zjawisko wciąż trwa, podkreślił naukowiec.

Na razie nie wiadomo jak dużo słonej wody wpłynęło do Bałtyku. Mowa o setkach kilometrów sześciennych. W lutym naukowcy z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie popłyną dwa razy na statku badawczym „Oceania”, aby zbadać postępy wlewu z Morza Północnego.

Z życiodajnego oddechu skorzystają skorupiaki i ryby w tym żyjące przy dnie dorsze, które do rozmnażania potrzebują bardzo specyficznych warunków. Dotąd znajdowały je jedynie w okolicach Bornholmu. Wlew powinien ożywić część siarkowodorowych, beztlenowych pustyń, gdzie żyją jedynie bakterie i niektóre nicienie.

W latach 80 przypadki dużych wlewów z Morza Północnego do Bałtyku zdarzały się co 2-5 lat.

sk/marz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj