Nawet kilkudziesięciometrowe kolejki utworzyły się pod trójmiejskimi cukierniami w Tłusty Czwartek. Każdy smakosz chciał kupić po kilka, a nawet po kilkanaście sztuk ulubionych pączków. Największą popularnością cieszyły się te z dżemem różanym, jabłkiem i czekoladą. W Gdańsku w kolejce po pączki czekali między innymi klienci cukierni W-Z, znajdującej się na rogu ulic Słodowników i Za Murami. – Nasze pączki kupuje już czwarte albo piąte pokolenie gdańszczan. Niektórzy przychodzą do nas z praprawnukami, podkreśla właściciel cukierni Daniel Krzostek. Jak mówi, receptura tutejszych pączków nie zmieniła się od ponad 50 lat. – Pączek musi być z mleka, żółtek, drożdży, mąki i cukru. Innych u nas nie robimy.
Drzwi lokalu otwarto tuż przed godz. 6:00. Kilkadziesiąt tysięcy pączków rozwieziono też do pozostałych pięciu filii W-Zetki. Pozostała część wypieków trafiła prosto do odbiorców m.in. trójmiejskich firm. – Jedna z nich zamówiła kilka tysięcy ciastek. Daliśmy radę, musieliśmy. Nasi klienci często powtarzają, że w tłusty czwartek pączka należy koniecznie zjeść, żeby cały rok był tłusty, żartuje właściciel cukierni.
Kolejka pod cukiernią W-Z w Gdańsku. Fot. Agencja KFP/Maciej Kosycarz
W Gdyni rekordy popularności jak co roku biła pączkarnia Pączuś na ulicy Świętojańskiej. Jak mówią fani słodkości, żeby smacznie zjeść, trzeba na początku swoje odstać. – Wszystko, co jest z trudem zdobyte zawsze ma inny wymiar. Są tu bardzo dobre pączki, takie prawdziwe, z różą, mówiła klientka spotkana przez naszego reportera pod cukiernią. – Przychodzę tu od piętnastu lat i wiem, że będę musiała odstać jeszcze około 40 minut. Tutejsze pączki mają boską konsystencję, a do tego jest duży wybór, dodała inna.
Kolejki pod cukiernią Pączuś w Gdyni. Fot. Radio Gdańsk/Sylwester Pięta
Z kolei w Elblągu odbyły się tradycyjne zawody dziennikarzy w jedzeniu pączków na czas. Po raz pierwszy konkurs wygrała przedstawicielka płci pięknej – Barbara Kurzyna z redakcji Dziennika Elbląskiego, wyprzedzając o jeden kęs szefa gazety internetowej Portel Rafała Gruchalskiego. Dziennikarce w pięć minut udało się zjeść pięć pączków i jeden kęs szóstego.
– W ubiegłym roku wygrał nasz ówczesny kolega Rafał Maliszewski, także czuliśmy się zobowiązani do pobicia mistrza, mówiła Barbara Kurzyna. Maliszewski, obecnie pracownik zespołu prasowego ratusza, przyznał że „przetrenował się”, bo już rano zjadł dwa pączki i trochę ciastek.
Obok dziennikarzy w zawodach uczestniczyli także przedstawiciele miejskich instytucji i rzecznicy prasowi. Po południu odbyła się konkurencja dla chętnych mieszkańców. W ubiegłym roku ich zwycięzcy udało się zjeść dziesięć pączków w niespełna pięć minut.
Zawody dziennikarzy w jedzeniu pączków na czas w Elblągu. Fot. Radio Gdańsk/Marek Nowosad
A ile pączków Wam udało się dzisiaj zjeść? Piszcie do nas o tym na radiowym facebooku 🙂