Protest pracowników Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Słupsku. Trzystuosobowa załoga obawia się zwolnień i prywatyzacji komunalnej spółki. Prezydent Słupska Robert Biedroń odpowiada, że nie ma takich planów, pracownicy PGK nie wierzą w te zapewniania. – Jesteśmy oburzeni, bo radni opowiadają w mediach jak sprzedadzą naszą firmę by ratować budżet. Dlaczego podejmują decyzje nie pytając nas o zdanie? To jest trzystu pracowników, dbamy o miasto i przynosimy dochody dla kasy miasta. Chcemy by jednoznacznie wycofano się z tych planów, mówi Katarzyna Koper-Jeleńska, przewodnicząca NSZZ Pracowników Gospodarki Komunalnej przy PGK w Słupsku.
– To są plotki, nie ma takich planów prywatyzacji. Chciałbym to zdementować, odpowiada prezydent Słupska Robert Biedroń. Pracownicy nie wierzą w te zapewnienia. Zapowiadają protest do skutku, a jeśli trzeba wejście w spór zbiorowy. – Weźmiemy przykład z górników i rolników, bo widać, że działa tylko rewolwer. Nie dla prywatyzacji, mówi Jacek Buksakowski, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w PGK Słupsk.
Delegacja pracowników PGK w Słupsku ubrana w kamizelki do pracy w terenie przyszła dziś na obrady komisji gospodarki rady miasta. Domagają się podjęcia uchwały o zakazie prywatyzacji spółki. PGK zajmuje się w Słupsku wywozem nieczystości, oczyszczaniem miasta, prowadzi też regionalne wysypisko śmieci w Bierkowie. Część radnych w Słupsku nie kryje, że chciałaby podziału spółki i prywatyzacji części nie związanych ze składowiskiem oraz sortownią odpadów w Bierkowie.