Zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym usłyszał dziś 20-latek z Gdańska, który ukradł paliwo w Malborku, a później uciekał przed policją. Udało się go zatrzymać dopiero po kilkudziesięciu kilometrach, w Różynach koło Pruszcza Gdańskiego. Mężczyzna pędził z ogromną prędkością i spowodował aż sześć kolizji, w tym z radiowozem. To wystarczyło aby postawić mu tak poważny zarzut, powiedziała reporterowi Radia Gdańsk szefowa tczewskiej prokuratury Ewa Ziębka. 20-latek odpowie także za potrącenie jednego z policjantów.
Funkcjonariusz próbował wyjąć kluczyki ze stacyjki ściganego auta, gdy na chwilę zatrzymało się na ślepej ulicy w Tczewie. Uciekinier nagle ruszył, policjant przewrócił się i doznał urazu nóg. 20-latek przyznał się do winy. Tłumaczył, że przestraszył się policji, bo ukradł paliwo i nie miał prawa jazdy. Chciał także pomóc swojemu 18-letniemu koledze, który z nim jechał a był poszukiwany, bo miał trafić do poprawczaka. 20-latkowi z Gdańska grozi do 12 lat więzienia.