Zdewastowane groby, wykradzione zwłoki i ograbione kościoły – to efekty działań nieznanych sprawców. Na Pomorzu od paru miesięcy ktoś bezkarnie niszczy cmentarze i profanuje świątynie. Policja nadal poszukuje sprawców. Makabryczny proceder rozpoczął się pod koniec zeszłego roku. Jak podaje Dziennik Bałtycki, 12 listopada nieznani sprawcy rozbili grobowiec pewnego małżeństwa na cmentarzu w Gdyni Leszczynkach i ukradli głowę mężczyzny, który zmarł 6 lat temu. Do tej pory nie wiadomo, kim byli złodzieje. Policjanci rozpoczęli śledztwo. Okazało się jednak, że to dopiero początek cmentarnego wandalizmu na Pomorzu. Sprawcy nie dali o sobie zapomnieć. 13 stycznia na tym samym cmentarzu zdewastowano kolejny grób i wykradziono ciało kobiety, którego nie odnaleziono do tej pory.
Cmentarz w Gdyni to nie jedyne miejsce, które stało się celem złodziei. Do podobnych kradzieży doszło na nekropolii przy ulicy Gniewowskiej w Redzie. Sprawcy przebili się nawet przez zabezpieczenie ze zbrojnego betonu, jednak nie dali rady zniszczyć ostatniej warstwy. Jak podaje Dziennik Bałtycki, kamieniarze zgodnie stwierdzili, że sprawca lub sprawcy dokładnie zdawali sobie sprawę, jak należy uderzać. Tydzień później ktoś zniszczył trzy groby w Wejherowie. W Poniedziałek Wielkanocny z rodzinnego grobu w Lęborku znikło ciało mężczyzny zmarłego przed 13 laty. Odnaleziono je później w pobliskim lesie. To pierwszy przypadek, kiedy wandale pozostawili po sobie ślady.
Jak się okazało, cmentarze nie są jedynymi celami złodziei. W nocy z Wielkiego Piątku na Wielką Sobotę ktoś okradł zabytkowy kościół w Sobowidzu. Proboszcz kościoła, ks. Krzysztof Masiulanis, powiedział Dziennikowi Bałtyckiemu, że oprócz puszek do przechowywania Eucharystii, zginęły też same hostie. Podobnej kradzieży dokonano w kościele pw. Matki Boskiej Bolesnej w Orłowie. Fakt, że nie giną najcenniejsze rzeczy, a hostie, które katolicy darzą szczególną czcią, budzi wiele domysłów o osobach sprawców.
Policja sprawdza wiele hipotez. Na razie jednak nie potwierdzono nawet, czy wszystkie kradzieże i akty wandalizmu są ze sobą powiązane. Specjalna grupa powołana jeszcze w lutym sprawdza wszystkie kradzieże na cmentarzu w Gdyni Leszczynkach i doszła do wniosku, że motyw rabunkowy, jak również zemsta są wykluczone. Wykluczono także „studentów medycyny”, którzy mieliby wykradać szczątki do celów naukowych. Wykładowcy GUMedu zgodnie twierdzą, że studenci maja doskonałe pomoce naukowe i nie mają powodów do zdobywania ich z innych źródeł. Wykluczono także osoby psychicznie chore. Psychiatrzy w rozmowie z Dziennikiem Bałtyckim stwierdzili, że nie mają one do tego powodów.
Rozważano także sekty, ale jak powiedział dyrektor Gdańskiego Centrum Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych, ks. Grzegorz Daroszewski, satanistów należy raczej wykluczyć. – Oni zostawiają jakieś znaki, które wskazywałyby na satanistyczny charakter obrzędów. Ks Grzegorz uważa, że sektom nie są potrzebne martwe osoby. – Osoby zmarłe nie są w kręgu zainteresowania sekt. Oni potrzebują żywych, mówił Dziennikowi Bałtyckiemu.
Kto powinien zająć się tym problemem? Ks. profesor Jan Perszon z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu uważa, że państwo. – Wystarczy dyskretna obserwacja, tak jak to robią na przykład Niemcy z radykalnymi ruchami. Ks. profesor uważa, że nie jest to już problem religijny, ale problem dla bezpieczeństwa państwa, które powinno wrócić do kontroli, jaka była jeszcze przed 20 laty. – To nie interes kościoła katolickiego, prawosławnego czy ewangelickiego, ale racja stanu wymaga, by do tej kontroli wrócić, mówił Dziennikowi Bałtyckiemu.
W sprawach dewastacji cmentarzy toczą się osobne postępowania. Policja apeluje o zgłaszanie wszystkich informacji, które mogą coś wnieść do sprawy pod numer 112.
Dziennik Bałtycki/mar