Mieszkańcy gdańskiego Brzeźna wstrząśnięci brutalnym morderstwem 5-latki w parku niedaleko plaży. Do zbrodni przyznał się ojciec dziewczynki. Tragedia rozegrała się w czwartek po południu. Zmasakrowane ciało dziecka znaleziono w bunkrze, niedaleko miejsca, gdzie w lutym zginęła 17-letnia Agata z Wejherowa. Gdańszczanie przychodzą do parku, składają kwiaty, maskotki i zapalają znicze. 31-letni Mariusz L., został już przesłuchany i przyznał się do zabójstwa córki. Wyraził skruchę, mówił, że nie wie dlaczego dokonał zbrodni. Jak ujawniła prokuratura, mężczyzna stwierdził, że „coś” kazało mu to zrobić. Będzie przebadany psychiatrycznie, ponieważ śledczy mają wątpliwości co do jego poczytalności. Kluczowe będą wyniki badań krwi zabójcy, aby stwierdzić czy w chwili gdy zabijał dziecko był pod wpływem środków odurzających, czy alkoholu. Grozi mu dożywocie. Sąd tymczasowo aresztował go na trzy miesiące.

Mariusz L. urodził się na Kaszubach. Większą część swojego życia spędził w okolicach Kościerzyny. Jego znajomi z młodzieńczych lat, do których udało się dotrzeć reporterowi Radia Gdańsk powiedzieli, że mężczyzna był raczej spokojny. Sytuacja zmieniła się na studiach, w Słupsku. Zaczął mieć problemy z narkotykami. Kilka lat temu związał się z młodą mieszkanką Gdańska. Żył z nią w konkubinacie. 5 lat temu urodziła im się córka – Milenka. Dwa lata temu matka dziewczynki postanowiła rozstać się z Mariuszem L. z powodu jego coraz większych problemów z narkotykami. Policja nie miała sygnałów, żeby mężczyzna stosował przemoc wobec rodziny. 31-latek we wtorek zgłosił się do jednego z gdańskich szpitali. Trafił na tak zwany detoks, ale już po dwóch dniach wypisał się. Ze szpitala poszedł do przedszkola. Bez problemów odebrał córkę, bo sporadycznie robił to już wcześniej. W parku w Brzeźnie brutalnie zabił dziecko, a zwłoki wrzucił do bunkra. Policja złapała go niespełna godzinę po zbrodni.