Dożywocie grozi zabójcy trzyosobowej rodziny z Gdańska. Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się proces Rosjanina Samira S. Tuż przed rozprawą powiedział naszemu reporterowi, że nie przyznaje się do winy, a oskarżenie go jest nieporozumieniem. Samirowi S. postawiono pięć zarzutów – oprócz potrójnego zabójstwa także nielegalne posiadanie broni i kradzież. Akt oskarżenia ma ponad 140 stron. Mężczyzna z kamienną twarzą wysłuchał aktu oskarżenia, który odczytał prokurator Wojciech Wróbel. Później Sąd Okręgowy w Gdańsku utajnił część procesu. Zabronił dziennikarzom ujawniania jakichkolwiek wyjaśnień, które składa oskarżony. To zdaniem sądu mogłoby wpłynąć na zeznania świadków.
Do brutalnego zabójstwa doszło w marcu 2013 roku w mieszkaniu, w kamienicy przy ulicy Długiej w Gdańsku. Od strzałów w głowę zginęli: kolekcjoner militariów, jego żona i półtoraroczne dziecko.
Przed wejściem do sądu oskarżony powiedział dziennikarzowi Radia Gdańsk, że proces jest nieporozumieniem. – Nie przyznaję się do winy i nie zamierzam przepraszać za coś czego nie zrobiłem – oświadczył mężczyzna. Jego obrońca Arnost Becka stwierdził, że Samira S. nie było w miejscu popełnienia zbrodni, a proces jest poszlakowy i dużo w nim niejasności.
Należy się spodziewać, że Samir S. także przed sądem do winy się nie przyzna i odwoła to, co powiedział policji krótko po zatrzymaniu. Wówczas, stwierdził, że to on zabił trzy osoby w Gdańsku. Motywem zabójstwa nie był rabunek. Oskarżony zdaniem prokuratury tego nie planował. Podczas spotkania w mieszkaniu Adama K. doszło do sprzeczki między mężczyznami i wówczas padły śmiertelne strzały. Podczas wizji lokalnej Samir S. wskazał miejsce ukrycia pistoletu, w bunkrze pod Elblągiem. Tam też spalił swoje ubrania, w których był w Gdańsku feralnego dnia.
Śledztwo w sprawie potrójnego zabójstwa w Gdańsku trwało dwa lata, bo czekano na dokumenty z Rosji.