Pracownicy trzech spółek przewozowych – przedsiębiorstw komunikacji miejskiej, autobusowej i trolejbusowej (PKM, PKA, PKT) oraz Zarządu Komunikacji Miejskiej odpowiedzą w referendum na pytanie, czy chcą przystąpić do sporu zbiorowego.
Powodem referendum jest systematyczne odrzucanie wniosków o podwyżkę. Jak podkreśla Stanisław Taube, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w Gdyni, rozmowy trwają od zeszłego roku i nie przyniosły skutku, mimo że związkowcy stopniowo obniżali swoje żądania.
– Początkowym naszym postulatem było dodanie 1,46 zł do stawki osobistego zaszeregowania. Po negocjacjach zeszliśmy do 50 groszy, z zastrzeżeniem, że wynagrodzenie będzie uaktualniane na podstawie dorocznych wskaźników inflacji. I to jednak nie znalazło zrozumienia u zarządów spółek przewozowych, które w naszej opinii chciałyby jeszcze zabrać pracownikom pieniądze, a na to naszej zgody nie będzie, powiedział Stanisław Taube.
Referendum zostanie przeprowadzone w poniedziałek. Jeśli pracownicy opowiedzą się za przystąpieniem do sporu zbiorowego, negocjacje rozpoczną się od początku. Tym razem jednak ich tryb będzie regulowany przepisami dotyczącymi sporów zbiorowych. Związkowcy mają zamiar rozpocząć rozmowy od swojego początkowego postulatu, czyli podwyżki o 1,46 zł za godzinę pracy. Zdaniem przewodniczącego, to uczciwa propozycja, ponieważ wynosi jedynie 70 proc. inflacji z ostatnich 5 lat.
Jeśli pracownicy przystąpią do sporu zbiorowego, pasażerowie nie powinni tego odczuć. W pierwszym etapie zostaną jedynie oflagowane budynki komunikacji. Nie jest jednak wykluczony strajk ostrzegawczy w późniejszym terminie.
Bogusław Stasiak, były wiceprezydent Gdyni, a obecnie prezes Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej, wierzy, że uda się uniknąć sytuacji, którą odczują pasażerowie mimo, że negocjacje nie będą łatwe.
– Nasze stanowisko jest niezmienne. Już od zeszłego roku informujemy, że ograniczenia budżetowe i możliwości finansowe spółek przewozowych są takie jakie są. Odtwarzamy tabor, realizujemy różne zadania i jeżeli mamy poszukiwać pieniędzy, to możemy robić to jedynie w samym przedsiębiorstwie. A to wiąże się z uelastycznieniem czasu pracy. Rozmowy nie są łatwe, bo strona związkowa oczekuje, że każdy pracownik co miesiąc otrzyma więcej pieniędzy. Tymczasem nasza propozycja, w uproszczeniu, jest taka, że więcej otrzymają ci, którzy będą więcej pracować, poinformował prezes PKM.
sp/mar