Umorzenie podatku za podpalenie w Słupsku. Prokuratura sprawdzi, czy miało to podtekst polityczny

Jest śledztwo w sprawie politycznego wątku spalenia samochodów w Słupsku. Wszczęła je Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Śledczy na razie wysłali do sądu tylko akt oskarżenia w sprawie zlecenia i podpalenia dwóch samochodów, należących do przeciwnika politycznego byłego prezydenta Słupska.

Teraz zbadają, czy związek z tym miało umorzenie długów rodzinie podpalacza przez słupskich urzędników. Chodziło o 20 tysięcy złotych. – To osobne śledztwo do którego materiały wyłączyliśmy z postępowania w sprawie podpalenia samochodów. Prowadzi je ten sam prokurator, na razie postępowanie jest tylko w sprawie, nikomu nie postawiono zarzutów, poinformowała Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

Z decyzji prokuratury zadowolony jest Aleksander Jacek, któremu w kwietniu 2013 roku spalono samochody. – Samo spalenie moich samochodów to był tylko finał pewnego procesu. Ujawniliśmy układ w mieście. Niektórzy ludzie cieszyli się pewną bezkarnością podatkową w Słupsku i na nasze pytania do ratusza reakcja była taka, jak widać. Mam nadzieję, że prokuratura dogłębnie wyjaśni kto jeszcze stał za tymi podpaleniami, mówi Aleksander Jacek.

Samochody podpalono, gdy w kwietniu 2013 roku Jacek złożył w ratuszu pisma z pytaniami, czy lokalny biznesmen Andrzej O. płaci podatek od nieruchomości i na jakiej podstawie firma, w której dyrektorem jest syn prezydenta Słupska powiesiła bilbord na budynku należącym do miasta. Tydzień później spłonęły samochody Aleksandra Jacka.

Na konferencji prasowej ówczesny prezydent Słupska Maciej Kobyliński zaprzeczył, by miał cokolwiek wspólnego z „gangsterskimi porachunkami”, jak się wyraził. – Powołani w tej sprawie biegli z zakresu pożarnictwa jako przyczynę pożaru wskazali podpalenie. Była to początkowa faza pożaru. Nie stanowiła zagrożenia dla życia lub zdrowia wielu osób, bądź mienia wielkich rozmiarach. Na podstawie ujawnionych i zabezpieczonych na miejscy zdarzenia śladów ustalono, że do podpalenia użyto denaturatu i podpałki do grilla. W wyniku pożaru oba samochody uległy uszkodzeniu. Łączna wartość wyrządzonej szkody wyniosła 38 tysięcy złotych, poinformowała prokurator Wawryniuk.

Zlecenie podpalenia samochodów Prokuratura Okręgowa w Gdańsku zarzuciła Andrzejowi O. O podpalenie natomiast oskarżony został Czesław M. Mężczyzna zeznał, że zapłatą za podłożenie ognia pod dwa samochody Aleksandra Jacka było umorzenie jego matce długów wobec ratusza. Decyzję o anulowaniu zadłużenie w wysokości 20 tysięcy złotych podpisał wiceprezydent Słupska Andrzej Kaczmarczyk. Potem twierdził, że został wprowadzony w błąd. Decyzję rok później uchylono.

Prokuratura Okręgowa w Gdańsku umorzyła śledztwo wobec Jurija M. To trzecia osoba zamieszana w sprawę i brat Czesława M. To jego odcisk palca znaleziono na taśmie, którą sklejono butelki z podpałką do grilla oraz denaturatem, które podłożono pod samochody Aleksandra Jacka. Czesław i Jurij M. byli też na nagraniu monitoringu ze stacji paliw, gdy kupowali butelki z łatwopalnym płynem. Jurij M. utrzymywał jednak, że nie wiedział w co wplątał go brat. Podczas podpalania samochodów 9 kwietnia 2013 roku miał alibi. Był na meczu koszykówki. Nie jest wykluczone, że Jurij M. wystąpi o odszkodowanie, bo był tymczasowo aresztowany przez dwa miesiące.

Andrzejowi O. grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Natomiast Czesław M. działał w warunkach recydywy. Sąd może wymierzyć mu karę do siedmiu i pół roku pozbawienia wolności.

pw/mat

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj