Obdarte stopy, nadwyrężone kolana i ogromny wysiłek, który nie pozwala zasnąć – dla Sebastiana Bibro z Nowego Targu te wszystkie niedogodności nie mają znaczenia. 24-latek w Gdańsku zakończył dwunastodniowy bieg z Zakopanego, by pomóc ciężko chorej Ani. 8 lipca szczęśliwie dobiegł do mety przy molo w Brzeźnie.
Jak mówił w rozmowie z reporterką Radia Gdańsk, biega jedynie amatorsko, więc tym bardziej cieszy się z osiągniętego rezultatu. – To dla mnie sukces, że dobiegłem i nikogo nie zawiodłem. Towarzyszyły mi takie emocje, że przez pierwsze cztery dni spałem po trzy godziny, więc dziwię się, że wytrzymałem i tutaj jestem. Szokiem było dla mnie to, że ludzie tak ciepło przyjęli nas w każdej miejscowości. Wszystkim im za to dziękuję.
Na mecie biegacza witali dziadkowie Ani, którzy przyjechali do Gdańska prosto z Nowego Targu. – Zrobiłem tylko to, co należy. Zostałem wychowany tak, że innym trzeba pomagać. Mam nadzieję, że przekaz pójdzie w Polskę i razem wpłacimy chociaż symboliczną kwotę na konto Fundacji im. Adama Worwy, dodaje 24-latek.
Dziewczynka, na której leczenie zbierano fundusze podczas biegu urodziła się z wyjątkowo złośliwym nowotworem. W wyniku choroby konieczna była amputacja prawej nogi, a także stomia. Do tej pory udało się zebrać koło 30 tysięcy złotych, jednak potrzeby są znacznie większe. Sama rehabilitacja to koszt nawet 70 tysięcy złotych. Roczna Ania potrzebuje też endoprotezy, dzięki której będzie mogła nauczyć się chodzić.
Zbiórka pieniędzy trwa nadal. Każdy, kto chce pomóc dziewczynce, może odwiedzić stronę charytatywnego biegu na facebooku.
Na mecie Sebastiana Bibro przywitali dziadkowie chorej dziewczynki. Fot. Radio Gdańsk/Ewelina Potocka