Sąd Okręgowy w Gdańsku nie chce prowadzić sprawy Amber Gold. Wysłał już oficjalne pismo do Sądu Najwyższego z prośbą o wyznaczenie innego sądu w kraju. Główny argument to „dobro wymiaru sprawiedliwości”.
Jak nieoficjalnie ustalił nasz reporter, sąd obawia się lawiny krytycznych komentarzy w Internecie na ten temat. Powołuje się na podobną sytuację z 2012 roku, po ujawnieniu afery z sędzią Ryszardem Milewskim, który był bohaterem dziennikarskiej prowokacji.
Były prezes gdańskiego sądu przekonany, że rozmawia przez telefon z przedstawicielem kancelarii premiera, ustalał z nim termin posiedzenia w sprawie tymczasowego aresztowania Marcina P. Po ujawnieniu afery stracił stanowisko, a internauci pisali wówczas o „sitwie w gdańskim wymiarze sprawiedliwości”.
Niedawno do gdańskiego sądu trafiły akta sprawy afery Amber Gold. Mają 16 tysięcy tomów. Akt oskarżenia przeciwko małżeństwu P., liczy 9 tysięcy stron. Wyznaczono już sędziego do prowadzenia sprawy, który zapoznaje się z materiałami dowodowymi. Czy gdański sąd będzie prowadził sprawę Amber Gold okaże się w ciągu miesiąca.
ga/mar