Na trzy miesiące trafił do aresztu kierowca, który po pijanemu spowodował śmiertelny wypadek drogowy koło Skarszew. Mężczyzna zabrał na „stopa” 52-latka, a chwilę później rozbił auto na drzewie. Pasażer zmarł mimo godzinnej reanimacji. 33-letni kierowca miał prawie dwa i pół promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Także znalazł się w szpitalu, bo doznał urazu głowy. Kiedy stamtąd wyszedł, usłyszał zarzut spowodowania po pijanemu śmiertelnego wypadku drogowego. – Złożyliśmy wniosek o jego tymczasowy areszt, a sąd się do niego przychylił, powiedział Radiu Gdańsk szef prokuratury w Starogardzie Gdańskim Jarosław Kembłowski. Kierowcy grozi 12 lat więzienia.
ga/iw