Kantory naciągają klientów. Turystka straciła w Gdańsku kilkaset złotych

0000 prasowkabanner

Ponad trzysta złotych. Tyle straciła w piątek turystka, która zdecydowała się wymienić pieniądze w punkcie wymiany walut Money Exchange. Choć nie jest to pierwsza skarga na tę placówkę, sytuacja ciągle się powtarza. Gazeta Wyborcza Trójmiasto pisze, że kiedy pani Dorota wymieniała pieniądze, w większości kantorów cena za sprzedaż dolara wynosiła 3,7 zł. Jak się jednak okazało, placówka którą wybrała płaciła za tę walutę złotówkę mniej. Turystka z Warszawy straciła na transakcji ponad 300 zł.

W pierwszym momencie byłam przekonana, że wymieniłam mniejszą sumę, niż planowałam, mówiła Gazecie pani Dorota, która przyjechała na wakacje do Gdańska. – Wyszłam przed kantor, spojrzałam na paragon i okazało się, że nie zachowałam czujności i dałam się naciągnąć na wyjątkowo niekorzystny kurs. Kantor kupił ode mnie dolary po 2,87 zł. Średnia cena z tego dnia była o ponad złotówkę wyższa.

Reklamacja okazała się niemożliwa. Kasjerka upewniła się czy klientka chce dokonać transakcji, a całą sytuację zarejestrowała kamera. Okazuje się, że po odejściu od kasy reklamacje nie są uwzględniane, informuje o tym ogłoszenie zamieszczone w kantorze.

Wiem, że padłam ofiarą własnej nieuwagi, ale w głowie mi się nie mieściło, że kantor może oferować cenę tak odbiegającą od średniego kursu, mówiła pani Dorota. – Przecież nie wymieniałam pieniędzy pokątnie, na ulicy. Inna sprawa, że akurat w tym kantorze tablica z kursami walut jest umieszczona w mało widocznym miejscu, z boku, w okienku kasowym. A na pierwszym miejscu podaje się cenę sprzedaży waluty, a nie tak jak zazwyczaj – kupna. To też wprowadza w błąd. Rzeczywiście w piątek kantor płacił za waluty obce mniej, niż wynosił średni kurs. Na dolarze różnica wynosiła prawie złotówkę, a na euro ponad 1 zł.

Nadzór nad kantorami sprawuje Narodowy Bank Polski. Muszą one być wpisane do rejestru działalności kantorowej, a ich działalność musi być zgodna z zasadami ustawy o prawie dewizowym.  – Nie nakłada ona na przedsiębiorców żadnych ograniczeń w zakresie ustalania kursów transakcji kupna i sprzedaży walut, więc kursy te nie podlegają kontroli NBP, tłumaczył na łamach portalu Gazeta Wyborcza Trójmiasto Przemysław Kuk, zastępca dyrektora departamentu komunikacji i promocji Narodowego Banku Polskiego.

– Apelujemy, by klienci zapoznali się z cenami walut na tablicach informacyjnych, a w razie wątpliwości dopytali pracownika kantoru. Nie należy także wymieniać pieniędzy w pierwszym napotkanym kantorze, ale porównać kilka ofert. Warto pamiętać, że w centrach miast lub na lotniskach kursy są zazwyczaj mniej korzystne, dodał Przemysław Kuk.

Gazeta Wyborcza Trójmiasto/as/mar
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj