„JOWy to zmielenie demokracji”. SLD rusza z kampanią (anty)referendalną

„Stop JOW-om” – to hasło przewodnie ogólnopolskiej kampanii, którą zainaugurował Sojusz Lewicy Demokratycznej. W trakcie jej trwania w wielu miastach pojawią się specjalne billboardy, działacze partii będą rozdawać też ulotki.

– JOW-y doprowadzą do oligarchizacji władzy – przekonuje sekretarz Pomorskiej Rady Wojewódzkiej SLD Mariusz Falkowski. – Od 50 do 80 procent wyborców nie będzie miało swojego przedstawiciela w Parlamencie.

Jak podkreśla polityk Sojuszu, obecnie około 90 proc. Polaków ma swoje przedstawicielstwo w Sejmie i Senacie. – Mówi się, że do Sejmu i tak nie wchodzą te osoby, na które głosujemy. Jednak dzięki ordynacji proporcjonalnej możemy liczyć na to, że do Parlamentu wejdą przedstawiciele ugrupowania, na które głosowaliśmy. Przy JOW-ach Parlament zdominują dwie duże partie. Przed tym ostrzegamy Polaków, dodaje Mariusz Falkowski.

Działacze SLD przekonują również, że finansowanie partii politycznych z budżetu państwa, to dobry pomysł, bo dzięki temu partie nie są wspierane przez bogate podmioty gospodarcze i sponsorów. – Partie rocznie kosztują około 56 mln złotych. Przeciętny Polak rocznie na partie polityczne wydaje 1,40 złotych. Wydaje się, że taki kraj jak Polska stać na to, żeby scena polityczna była przejrzysta. Partie, które dostają dotacje z budżetu, muszą składać sprawozdania Państwowej Komisji Wyborczej i to bardzo dokładne, dodaje Falkowski.

Podczas kampanii referendalnej w polskich miastach pojawią się billboardy, a działacze SLD rozdawać będą ulotki informacyjne.

Mające odbyć się 6 września referendum będzie dotyczyć jednomandatowych okręgów wyborczych, finansowania partii politycznych z budżetu państwa i prawa podatkowego.

 

ep/mmt

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj