– W ciągu ostatnich sześciu lat w ośrodku „Bałtyk” służbowo byłem pięć, a nie dwadzieścia siedem razy, mówił na specjalnej konferencji prasowej Piotr Duda. Odniósł się do zarzutów Newsweeka, który opisał preferencyjne warunki, na które przebywając w związkowym ośrodku w Kołobrzegu mógł liczyć lider Solidarności.
Dziennikarze Newsweeka napisali, że Piotr Duda miał w ogóle lub wręcz symbolicznie płacić za luksusowy apartament, w którym doba kosztowała 1300 zł. Mógł też liczyć na darmowe zabiegi, wyszywane ręczniki dla psa, jedzenie i alkohol.
Piotr Duda podczas konferencji prasowej mówił, że „to wszystko kłamstwa”. Podkreślił, że w terminach, w których miał być w Kołobrzegu, był w innych miejscach, między innymi w Gdańsku.
– 30 kwietnia 2014 roku do 8 maja 2014 roku, to był ten pobyt niby prywatny. W tym czasie byłem w Gdańsku, przez cały tydzień siedziałem w mieście. Trwała kampania „Sprawdzam polityka”, a na świadków biorę państwa, byliście tu razem ze mną. W Kołobrzegu nie bylem 27 razy, a tylko 5. W ciągu ostatnich sześciu lat prywatnie byłem jeden raz i to opłaciłem, mówił Piotr Duda.
Lider Solidarności skomentował również zarzuty dziennikarzy Newsweeka, którzy napisali, że personel w „Bałtyku” jest zatrudniony na „śmieciówkach”. – Wszyscy mają umowy o pracę. W tej firmie obowiązuje układ zbiorowy pracy, działa tam organizacja związkowa. Pokażcie mi drugi taki zakład, który o audyt prosi Inspekcję Pracy, zaznaczył związkowiec.
Poruszył on także fragment publikacji, dotyczący jego yorka – Kacpra. Dziennikarze Newsweeka napisali, że specjalnie dla psa ściągano określony rodzaj karmy, haftowane ręczniki i kojec. – Mój pies nie śpi w legowisku, śpi z nami, odpowiadał na zarzuty Piotr Duda.
W trakcie konferencji Piotr Duda odniósł się także do redaktora naczelnego Newsweeka – Tomasza Lisa, nazywając go „funkcjonariuszem”. – Wiecie, do czego jest zdolny, mówił Duda. Lider Solidarności zapowiedział, że pozwie tygodnik do sądu.
Łukasz Wojtowicz