50-latek z bronią wtargnął do przedszkola w Pruszczu Gdańskim

Mężczyzna sterroryzował kobietę pracującą w sekretariacie. Uciekł, zanim na miejsce przyjechała policja. Udało się go zatrzymać po kilku godzinach w Malborku.

Incydent nie był przypadkowy. Okazało się, że kobieta, której groził 50-latek, jest jego żoną. Mężczyzna zamknął się z nią w sekretariacie i przyłożył pistolet do jej głowy. Zagroził, że zastrzeli ją, jeśli nie obieca mu, że wycofa sprawę z sądu – dowiedział się nieoficjalnie reporter Radia Gdańsk. Krzyki z sekretariatu usłyszał jeden z pracowników, który wezwał policję. Wówczas mężczyzna uciekł.

– Było groźnie, przyznała dyrektor przedszkola Bożena Kłodnicka. – Mężczyzna wyjął zza kurtki pistolet i wycelował w stronę jednej z pracownic. Dzieci nie były świadkami zdarzenia. To był czas odpoczynku poobiedniego, w tym czasie wszystkie były w salach.

Mężczyzna wpadł wieczorem w Malborku. To 50-latek, który tymczasowo mieszka w Pszczółkach. W latach 80-tych był milicjantem. Śledczy ustalają skąd miał pistolet, powiedziała szefowa prokuratury w Pruszczu Gdańskim, Teresa Rutkowska-Szmydyńska. – Mężczyzna posiadał podczas zatrzymania broń palną. Z informacji, które w tej chwili mamy wiadomo, że nie miał on zezwolenia.

Prokuratura zbiera dowody i wówczas podejmie decyzję o wszczęciu śledztwa w sprawie nielegalnego posiadania broni i wywierania presji na świadka. Mężczyzna siedzi w policyjnej celi, dopiero jutro zostanie przesłuchany.

Grzegorz Armatowski/mmt/as

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj