Wyłowił z morza wrak unikalnego samolotu. I jest afera: „To piractwo archeologiczne”

Lublin R-VIII foto

Jacek Dzienisiuk, który w poniedziałek znalazł i wyłowił część wraku polskiego samolotu Lublin R-VIII, został oskarżany o bezprawne wydobycie cennego znaleziska. Głos w sprawie zabrał Marcin Tymiński, rzecznik Pomorskiego Konserwatora Zabytków. Twierdzi, że nurek nie miał prawa pracować na stanowisku archeologicznym.

Według Marcina Tymińskiego, wydobycie śmigła polskiego samolotu z dna Zatoki Gdańskiej odbyło się nielegalnie. Podkreśla, że zanim rozpocznie się prace wydobywcze, trzeba poinformować o tym odpowiednie służby, w tym konserwatora zabytków. Takie działanie ma uchronić ważne znaleziska przed zniszczeniem. Jego zdaniem prawo zostało pogwałcone.

Z kolei Jacek Dzienisiuk podtrzymuje to, co powiedział wczoraj na antenie Radia Gdańsk i spokojnie odpowiada na zarzuty. Powołuje się na ustawę o ochronie zabytków. Zgodnie z nią tego typu znaleziska trzeba oznaczyć, zabezpieczyć i poinformować służby. Twierdzi, że poda namiary na kolejne części wraku, jeśli pojawią się u niego przedstawiciele konserwatora i Narodowego Muzeum Morskiego. – Nic nie zgłaszałem wcześniej, bo kierowałem się tylko przypuszczeniami. Samolot znalazłem w poniedziałek i po tym fakcie zacząłem postępować według procedur. Dziwię się więc przedwczesnej i nerwowej reakcji archeologów i konserwatora. Zamiast oświadczeń, liczę na kontakt i współpracę.

Jacek Dzienisiuk jest pilotem PLL LOT i miłośnikiem historii. Znalazł i wydobył w poniedziałek 12 października 2015r.  pozostałości samolotu Lublin R VIII. Była to jedna z dwóch maszyn na wyposażeniu puckiego Morskiego Dywizjonu Lotniczego. Zestrzeliło ją niemieckie lotnictwo we wrześniu 1939 roku.

Samolot Lublin R-VIII Morskiego Dywizjonu Lotniczego Fot. wikipedia.org

W przedwojennej Polsce produkowano także samoloty Lublin R XIII, które były podstawowymi wodnymi samolotami polskiej marynarki wojennej. W kwietniu Jacek Dzienisiuk odnalazł pływak należący do tego nowszego modelu. Przekazał go do Muzeum Obrony Wybrzeża na Helu. Jak twierdzi, już wtedy zdawał sobie sprawę z procedur, które obowiązują w przypadku znalezienia zabytku.

Tymczasem Iwona Pomian z Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku na łamach Gazety Wyborczej Trójmiasto oskarża znalazcę o piractwo archeologiczne. – Obowiązkiem było natychmiast zgłosić znalezisko do Urzędu Morskiego i konserwatora zabytków. Nieszczęśliwie stało się, że w świetle kamer dwóch największych telewizji w tym kraju [TVP i TVN przyp. red.] doszło do poważnego złamania dwóch ustaw i prawdopodobnie zniszczenia zabytku, a na pewno stanowiska archeologicznego. Można to spokojnie nazwać piractwem archeologicznym.

Oświadczenie Pomorskiego Konserwatora Zabytków:

W związku z informacjami o znalezieniu polskiego wodnosamolotu Lublin R-VIII w Zatoce Puckiej, jakie w poniedziałek, 12 października br. dotarły do Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Gdańsku, pragniemy poinformować, że osoby, które wydobyły z dna zatoki części samolotu dokonały tego bezprawnie, bez wymaganych pozwoleń, m.in. od naszego urzędu. Swoimi działaniami „odkrywcy” mogli narazić na zniszczenie cenne stanowisko archeologiczne. PWKZ rozpoczyna postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Prowadzenie prac archeologicznych bez wymaganej zgody zagrożone jest karą grzywny, natomiast zniszczenie zabytków nawet karą pozbawienia wolności. Osoby, instytucje lub organizacje pragnące dokonać eksploracji muszą uzyskać wcześniej zgodę od Marynarki Wojennej, Straży Granicznej, właściwego Urzędu Ochrony Zabytków i Urzędu Morskiego. Wszelkie prace wydobywcze mogą odbywać się z udziałem archeologa podwodnego, mającego odpowiednie kwalifikacje do tego rodzaju prac.”

Anna Michałowska/mat
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj