W ostatnich tygodniach w powiecie gdańskim okradziono aż 14 domów. Część kradzieży miała miejsce w okolicach Różyn i Pszczółek. – To horror – mówi zdesperowany mieszkaniec Różyn, z którym rozmawiał reporter Radia Gdańsk. Mieszkańcy żyją w ostatnich tygodniach „z duszą na ramieniu”. – Włamali się do trzech domów w mojej najbliższej okolicy. Poza tym słyszymy, że były włamania w sąsiednich Pszczółkach. Jak tu się nie bać, mówi mężczyzna.
– Policja oficjalnie nie potwierdza, że mamy do czynienia z falą włamań. Statystyki utrzymują się na podobnym poziomie, mówi Marzena Szwed-Sobańska z Komendy Powiatowej Policji w Pruszczu Gdańskim. Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że funkcjonariusze nie potrafią sobie poradzić ze złodziejami – po raz ostatni szajkę włamywaczy działającą w tej okolicy zatrzymano 2 lata temu.
KILKA GRUP WŁAMYWACZY?
Zdaniem policji, włamania mogą być dziełem różnych grup przestępczych. – Biorąc pod uwagę sposób działania sprawców włamań kryminalni z komendy w Pruszczu Gdańskim skłaniają się ku wersji, że nie mamy tutaj do czynienia z jedną grupą przestępczą a z kilkoma, mówi Szwed-Sobańska.
Mimo że zdaniem policjantów w okolicach Pruszcza działa kilka grup przestępczych, w niemal wszystkich przypadkach złodzieje dostawali się do domów przez drzwi balkonowe lub okna. Tak też było w przypadku pana Zdzisława Latka z Różyn. Jak mówił w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk, wystarczyło, że w ostatnią sobotę wyszedł z domu na kilka godzin. – Wyszliśmy z żoną ok. 17:15. Pojechaliśmy na urodziny wnuka do Gdańska, a wróciliśmy ok. 23:00. Gdy żona tylko weszła do domu usłyszałem głośny krzyk. W środku panował olbrzymi bałagan. Wszystko było wyrzucone z szaf, zniknęły m.in. złoto i biżuteria, mówi pan Zdzisław, który straty ocenia na ok. 6-7 tys. zł.
Złodzieje do domu dostali się przez niewielkie okno, w którym podważyli skrzydło. Sąsiedzi nic nie zauważyli, a nie ostrzegł ich też pies, który jak podejrzewa właściciel, został uśpiony. – To nie jest pies, który jest szkolony na psa obronnego. Niemniej jednak zawsze radośnie przybiega do furtki, gdy tylko skądś wracamy. A w sobotę ledwo podniósł głowę dopiero gdy doszedłem do budy, mówi pan Zdzisław.
ZUCHWAŁE KRADZIEŻE
Złodzieje włamują się też w nocy, czyli w czasie gdy domownicy są na miejscu. Przekonał się o tym pan Grzegorz, sąsiad pana Zdzisława. – Położyliśmy się spać około 2:00. Gdy rano się obudziliśmy, nie było portfela i aparatu fotograficznego, które były w kuchni na parterze. Nic nie słyszeliśmy, a pies prawdopodobnie został uśpiony, mówi pan Grzegorz.
Policja – tradycyjnie w takich sytuacjach – prosi, aby zwracać uwagę na nieznajome osoby przebywające na osiedlach i o to, aby nie zapominać o uzbrojeniu alarmu i dokładnym zamykaniu drzwi i okien.