Dwaj bracia, którzy pracowali przy budowie galerii handlowej w Elblągu, ukradli ważącą 300 kilogramów gwintownicę. Później wystawili ją na sprzedaż na portalu ogłoszeniowym. Policja znalazła sprzęt w rodzinnym garażu. Mężczyźni przyznali się do winy i opowiedzieli, jak dokonali kradzieży. Grozi im do pięciu lat więzienia.
Prawie rok temu na terenie budowy Centrum Handlowego „Ogrody” w Elblągu miała miejsce zagadkowa kradzież maszyny o wartości 30 tysięcy złotych. Specjalistyczna gwintownica o wadze blisko 300 kg zniknęła z zabezpieczonej budowy.
ZABEZPIECZENIA NIE BYŁY PRZESZKODĄ
Okazało się, że mężczyźni pracowali przy budowie galerii. Maszyna została skradziona przed samymi świętami Bożego Narodzenia 2014 roku. Sprawa była o tyle zagadkowa, że na terenie budowy elbląskiej galerii był szereg zabezpieczeń. Działał monitoring, pracowali ochroniarze, a sama gwintownica była dobrze zabezpieczona przed kradzieżą. Poza tym jej waga stawiała przed złodziejami nie lada wyzwanie.
TRUDNE ŚLEDZTWO
Rodził się prosty wniosek, że sprawców było kilku. Policjanci sprawdzali każdy wątek. Przesłuchali pracowników firmy, ochronę, zabezpieczyli ślady kryminalistyczne i zebrali szereg dowód. Było jasne, że maszyna musiała wyjechać z terenu budowy na jakiejś półciężarówce. To wszystko nie pozwalało jednak wskazać sprawców.
MASZYNA NA PORTALU OGŁOSZENIOWYM
Przełom nastąpił w piątek, kiedy to policjanci ustalili, że podobna maszyna znajduje się na terenie posesji niedaleko Tczewa. Wcześniej wiedzieli, że mieszkało tam dwóch braci, którzy budowali gmach galerii. W międzyczasie do policjantów zadzwonił pokrzywdzony właściciel firmy, który powiedział, że jego maszyna jest wystawiona na jednym z portali ogłoszeniowych za 15 tysięcy złotych.
ZAGADKA ROZWIĄZANA
Policjanci pojechali do niewielkiej miejscowości niedaleko Tczewa i w garażu należącym do braci R., znaleźli gwintownicę. Zatrzymali tam 30-letniego Adama R., jego 19-letniego brata Kamila oraz ich wspólnika 27-letniego Mateusza L. Wszyscy mężczyźni złożyli wyjaśnienia, w których opowiedzieli śledczym jak dokonali kradzieży. Przyznali się i usłyszeli zarzuty. Nie byli wcześniej karani. Grozi im kara do 5 lat wiezienia.