Zabił i zakopał. Dożywocie za morderstwo dziewczyny. Podwójne DNA nie pomogło

Dożywocie dla zabójcy Kamili z Gdańska. Chodzi o morderstwo sprzed czterech lat ze Skrzeszewa. Sąd Okręgowy w Gdańsku nie miał żadnych wątpliwości, że 23-latkę zabił jej były chłopak – Grzegorz G.
Zdaniem sądu, oskarżony zrobił to z zemsty, że dziewczyna nie chciała z nim być. Zabójca wszystko zaplanował i działał z zamiarem bezpośredniego zabicia Kamili. Zwabił dziewczynę do swojego samochodu, wywiózł do lasu w gminie Żukowo, tam udusił, a ciało zakopał w przygotowanym wcześniej dole.

INNE DNA

Podczas procesu wskazywano na to, że mężczyznę zarejestrował monitoring w Żukowie, telefony jego i zamordowanej kobiety logowały się w tych samych miejscach. Jedną z nieścisłości był brak zgodności z DNA. Jak się okazało, po zabójstwie Grzegorz G. miał przeszczepiony szpik kostny, przez co zmienił się jego kod genetyczny.

Oskarżony w mowie końcowej przekonywał, że jest niewinny, ale sąd mu nie uwierzył. Zdaniem sądu, nie ma żadnych okoliczności łagodzących.

Oskarżonego nie było w piątek na sali rozpraw. Ojciec zamordowanej Kamili stwierdził, że wyrok jest słuszny. – Uważam, że życia Kamili i tak już nic nie wróci. Zabójca powinien dostać najwyższą karę i to wyeliminowanie z życia społecznego będzie najlepszym rozwiązaniem – powiedział w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk.

Prokuratura także jest zadowolona z wyroku, tym bardziej, że proces był poszlakowy. Grzegorza G., pod zarzutem zabójstwa sąd aresztował już dzień po zaginięciu Kamili, mimo że nie było wiadomo, co rzeczywiście stało się z dziewczyną. Dopiero trzy tygodnie później na zakopane ciało nastolatki, niedaleko drogi Kościerzyna – Żukowo natrafił leśniczy.

„NIE WIERZĘ W WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI”

Mężczyzna od początku nie przyznawał się do winy, ale jego wyjaśnienia podważyły zeznania świadków i dowody. Podczas poprzedniej rozprawy mówił, że jedyne czego żałuje to, fakt, że został Kamilę samą. – Ja tego nie zrobiłem. Czuję się winny, bo będąc tam uniosłem się ambicją i zostawiłem Kamilę na pastwę losu, ale zostawiłem ją całą i zdrową. W chwili obecnej nie jestem w stanie przed składem sędziowskim cokolwiek powiedzieć, bo nie wierzę w wymiar sprawiedliwości. Przepraszam bardzo, po tych wszystkich animozjach, które były między mną, a wysokim sądem ja nie będę zeznawał.

Cztery lata temu dziewczyny szukała policja z całego Trójmiasta. Jej rodzina od początku przeczuwała, że stało się coś złego, bo Kamila była bardzo odpowiedzialna osobą.

Wyrok jest nieprawomocny. Obrońca oskarżonego zapowiedział apelację.

Grzegorz Armatowski/mich
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj