Minimalistyczny, pomocny i prowadzony z pasją – taki jest internetowy zielnik Roślinne Porady. Strona 22-letniego gdańszczanina Sebastiana Kulisa w niespełna pół roku zachwyciła internautów. Dziś profil Roślinnych Porad śledzi 6,5 tys. followersów na Instagramie, 2 tys. na Facebooku, a napisały o nim m.in. Aktivist i Elle.pl.
– Zaczęło się od prowadzenia przydomowego ogrodu, dużo o tym czytałem. Ale przeglądanie książek jest niewygodne, tu coś o uprawie, tu o kwitnieniu. Chciałem to posegregować. Informacje na początku spisywałem w zeszycie, ale potrzebowałem obrazka, jestem wzrokowcem. Wtedy założyłem bloga. Robiłem to dla siebie, żeby na przyszłość mieć wiedzę w jednym miejscu, opowiada autor w rozmowie z reporterką Radia Gdańsk.
Banan – jego skóra jest świetnym źródłem potasu dla roślin (po lewej). Zielnik Polski (po prawej) – książka, z której Sebastian Kulis czerpie wiedzę na temat roślin.
Pierwsze wpisy ukazały się w kwietniu, początkowo były to inspiracje z zagranicznych portali. Później Sebastian zaczął publikować własne zdjęcia roślin. Wszystkie utrzymane w podobnej tonacji, na prostym, białym tle. To był strzał w dziesiątkę. Do każdego ze zdjęć autor dodaje opis gatunku – informacje o kwitnieniu, właściwościach zdrowotnych, wskazówki, gdzie można ją znaleźć. Są i ciekawostki, takie jak prawdy ludowe czy przepisy kulinarne.
BABCIA NAUCZYŁA MNIE HODOWAĆ TRUSKAWKI
Skąd Sebastian czerpie tak szeroką wiedzę o roślinach? – Moja biblioteka liczy kilkadziesiąt książek. Od kalendarza księżycowego, przez uprawę i „Leki z bożej apteki”, po przewodnik po roślinach egzotycznych, mówi.
– Szukam też informacji na stronach internetowych i uczę się od przypadkowo spotkanych ludzi. O uprawę pytają mnie rodzice znajomych. Od własnej babci nauczyłem się za to, jak postępować z truskawkami. Przykryłem je na zimę, tak jak inne rośliny, a później zgniły. Ona uświadomiła mi, że trzeba traktować je tak jak chwasty.
Fenkuł, czyli koper włoski (po lewej) polecany jest kobietom w ciąży. Liście rzodkiewki (po prawej) możemy przyrządzić podobnie do szpinaku.
Wpisy na bloga poprzedzone są godzinami spędzonymi w poszukiwaniu informacji i ciekawostek. Tu, jak przyznaje Sebastian, często zdarza się, że to co napisano w książkach, rożni się od siebie. – Trzeba więc szukać więcej i dobrze zweryfikować to, co się wcześniej przeczytało, tłumaczy. Wyjątkiem są tylko wpisy o roślinach, których uprawą bloger już się zajmował. – Wtedy całość zajmuje 15 minut, bo piszę na podstawie własnych doświadczeń.
Oprócz informacji i sadzonki, do zdjęć potrzebna jest jeszcze ręka. Jak wyjaśnia Sebastian, to najczęściej jego dłoń „gra” w kolejnych postach. Zdarza się jednak, że przy trudniejszych kadrach ręki użyczają mu znajomi.
ZDJĘCIE MARIHUANY? ROBIŁEM NA WĘGRZECH, BO W POLSCE JEST NIELEGALNA
Wyjątkowym wpisem na blogu jest ten o konopi indyjskiej. Nielegalną w Polsce roślinę blogerowi udało się sfotografować na Węgrzech, w trakcie podróży po Europie. – Od zawsze chciałem zrobić o niej wpis, a nie miałem skąd wziąć rośliny. Tam kwitnie ona jak chwasty. Obok stał biały dom, zrobiłem więc zdjęcie na jego tle. Nie różni się od pozostałych na blogu.
Z tej samej wyprawy Sebastian przywiózł inne egzotyczne gatunki. Dzięki temu na blogu pojawiły się m.in. męczennica i hibiskus. Od słoweńskiej gospodyni dostał grubosza. – Zbierałem też nasiona, kwiaty polne, z Budapesztu przywiozłem gałązkę oleandra. Na przyszłe wakacje, gdy urośnie, wszystko wrzucę na stronę.
Wpisy, które Sebastian stworzył w czasie podróży. Po lewej konopie indyjskie, po prawej przesadzanie sukulentów.
LUDZIE LUBIĄ TO, CO ŁADNE
Profil Roślinnych Porad na Facebooku śledzi obecnie prawie 2,5 tysiąca użytkowników. Na Instagramie followersów jest ponad 6 tysięcy, a każdy post ma około 400 „serduszek”. Jak zyskać taki wynik w tak krótkim czasie, jak pół roku? Sebastianowi pomogło doświadczenie w branży. Wcześniej zajmował się marketingiem jednej z młodych marek tworzącej biżuterię. Z powodzeniem prowadził też internetowy sklep z odzieżą vintage.
– Zawsze myślałem, że będę iść bardziej w stronę mody. Kiedy pobyłem trochę z ludźmi z tej sfery, to mi się odechciało. Ale nauczyłem się na przykład, że liczy się estetyka, ludzie lubią oglądać coś, co jest ładne. Trzeba zwracać uwagę na małe detale, które często pomijamy. Lepiej już nie robić wpisu, niż robić go na odwal, tłumaczy autor.
Męczennica (po lewej) obniża ciśnienie krwi, a chaber (po prawej) stosujemy jako wywar przy zapaleniu spojówek.
Na jego blogu liczy się pasja, pomysł i ekologia. Zwraca też uwagę na język, w jakim pisze – zarówno w komentarzach, jak i postach Jeśli czytelnik przyzwyczaił się do określonego stylu i za niego nas lubi, to nie powinniśmy go na siłę zmieniać – to dewiza Sebastiana.
HYPE? NIE INTERESUJE MNIE TO
Stronę gdańszczanina doceniły ogólnopolskie media. Jego konto na Instagramie znalazło się na pierwszym miejscu wśród 10 polskich Instagramów zachęcających do zdrowego żywienia, wyróżnionych przez Elle.pl. O stronie napisał też magazyn Aktivist. „Sebastian to skarbnica wiedzy” – to z kolei cytat z platformy blogowej Róbmy Dobrze. 22-latek prowadzi także warsztaty z wiedzy o roślinach. Spotkania dwukrotnie odbyły się w Warszawie. Ostatnie, w Łodzi zorganizowano w kultowym kompleksie Off Piotrkowska.
Co łączy arbuzy i truskawki? Oba owoce składają się w 92 proc. z wody – czytamy na stronie Roślinnych Porad.
Na rynku wkrótce będzie można kupić ścienny kalendarz Roślinnych Porad wydany przez Paprotnik Studio. W przygotowaniu jest też mini publikacja – zielnik o polskich roślinach, który Sebastian stworzył we współpracy z Sezonownikiem. Do kupienia wkrótce w concept storach.
Bloger zapowiada, że z myślą o czytelnikach z zagranicy ma zamiar rozwinąć angielski odpowiednik strony, czyli „Let me herb you”. Będzie też wciąż prowadził warsztaty i zarażał pasją hodowania roślin innych ludzi. – Nie liczy się hype. Dla mnie ma to być przede wszystkim przyjemność, nie chcę się tym przejmować aż za nadto. Jak dotąd nie było jeszcze żadnych hejterów. Chciałem zrobić stronę, która będzie neutralna, będzie jak książka. Chyba mi się udało.
Z nagietka robi się m.in. oliwę nagietkową, która pomaga na suchą i popękaną skórę. Nasturcja (po prawej) to doskonały wabik na mszyce.