W wypadku zginął on sam i 4 inne osoby. Rodzice kierowcy przez 8 lat walczyli o dobre imię syna. Mowa o mężczyźnie z Gdańska, który zdaniem biegłych i policjantów spowodował wypadek koło Kielc.
Po 8 latach rodzinie Mariusza Formeli udało się udowodnić, że biegli i policjanci mylili się oskarżając ich syna o spowodowanie tragedii. – Walka była trudna, długa i emocjonalna, ale dla nas najważniejsze było dobre imię naszego syna – mówi ojciec zmarłego Paweł Formela.
BŁĘDNA TEORIA
Do wypadku, w którym zginął Mariusz Formela i 4 inne osoby doszło w nocy 10 czerwca 2007 roku w Chęcinach niedaleko Kielc. Dwa busy, w tym jeden prowadzony przez gdańszczanina, zderzyły się na pasie ruchu, po którym teoretycznie samochód Formeli jechać nie powinien.
RZECZOZNAWCA: GDAŃSZCZANIN NIEWINNY
– Prawdopodobnie dlatego za najbardziej prawdopodobną przyczynę zdarzenia przyjęto tę, że Mariusz Formela zasnął za kierownicą, zjechał na przeciwny pas ruchu i uderzył w nadjeżdżające auto – mówi Paweł Szostak, rzeczoznawca, który doszedł do innego wniosku. Analiza prędkości i zniszczeń pojazdów sprawiła, że Szostak napisał inny scenariusz całego zdarzenia.
– Okazało się, że to kierowca drugiego busa prawdopodobnie zasnął za kierownicą i zjechał na przeciwny pas ruchu. Mariusz Formela dostrzegł to i ratował się uciekając na drugi pas. Wtedy jednak ten drugi kierowca prawdopodobnie ocknął się i automatycznie próbował wrócić na swój pas, czym doprowadził do zderzenia – mówi Szostak.
8 LAT WALKI
Udowadnianie winy i starania o odszkodowanie ciągnęły się 8 lat. Ostatecznie bliscy zmarłego Mariusza Formeli otrzymali łącznie niemal 600 tysięcy złotych odszkodowania i zadośćuczynienia.
Sylwester Pięta/mili