Nowotwór zaatakował go nagle. Ale on się nie poddał. Ma 1700 km za sobą i niedługo pobiegnie dalej [WZRUSZAJĄCA HISTORIA]

W Światowym Dniu Chorego opowiemy państwu historię Irka, 46-latka z Gdańska, który biega właściwie od niedawna, bo od 6 lat. Od trzech lat choruje na nowotwór ślinianki.

W marcu 2012 odkrył niedużą narośl na dziąśle. Po badaniach prawie po roku przyszła diagnoza: nowotwór złośliwy ślinianki.

„IDZIESZ I DAJESZ SIĘ ZABIJAĆ. POTEM TO SAMO”

W sierpniu 2014 roku pojawiły się przerzuty: nerka lewa, płuca, wątroba. Irek przeszedł ciężką agresywną chemioterapię.

„Idziesz, kładziesz się i dajesz się zabijać, chemia cię masakruje, wymioty, nudności, wszystko boli, mięśnie, kości, nie masz siły, zimna, woda z prysznica sprawia ból.

Po 24 dniach idziesz i dajesz sobie robić to samo. Przez 6 miesięcy 4 dni wlewy, 24 dniowa regeneracja, za każdym razem jest coraz gorzej. Ale przecież to jest walka o życie, a ja ją wygram” – to fragment listu Irka.

1700 KM WALKI

Ma za sobą kilka maratonów, w sumie przebiegł 1700 km. Biegi Niepodległości, Maraton Solidarności, maraton w Szczecinie.

Jak opowiadał Annie Rębas, biega z czynnymi nowotworami na płucach, w obu nerkach i wątrobie. Jest chyba jedynym na świecie biegaczem, który pokonał maraton z taką przypadłością.

BIEGNIE DALEJ

Teraz Irek podjął kolejną walkę z rakiem. Trwają badania jego komórek rakowych w Budapeszcie. Lekarze mają odnaleźć uszkodzony gen. Za kilka tygodni Irek otrzyma wyniki.

Potem kolejna konsultacja u lekarza i zakup leku. Samo badanie wycinka to prawie 4 tys euro. Irek podkreśla, jak ważna w jego terapii jest jego żona, rodzina, znajomi, przyjaciele ze szkolnych lat, kumple z klasy. Przed nim teraz Bieg Urodzinowy w Gdyni.

TWARDZIELE NA TRASIE

Radosław Dudycz, trener maratończyków mówi, że ma jeszcze jednego zawodnika który biegając pokonał nowotwór. To Antoni Cichończuk z Gdyni. Biegacze, którzy chorują mogą trenować, ale w okresach reemisji choroby. Po chemii każdy biega na swoją odpowiedzialność. Bieganie to duża ingerencja w organizm. Ale w takich chorobach bieganie na pewno pomaga. Sam maraton jest bardzo ciężkim dystansem. Po 30 km nawet ludzie zdrowi czują się słabo. Zdarzają się wypadki zejścia czy zniesienia z trasy.

– Irek przygotowuje się z naszą grupą Aktywuj się w Maratonie od kilku miesięcy. To twardziel. Sam z trasy nie zejdzie. Wierzę, że wygra tę walkę – dodaje Radek Dudycz.

KOLEDZY: JEGO KŁOPOTY SĄ NASZYMI

Arek Kamiński, kolega Irka z liceum, zorganizował grupę, która walczy razem z nim. Drukują ulotki, przygotowują koszulki z napisem IREK i MARATON O ŻYCIE, aktywnie zachęcają do pomocy na Facebooku. – Znamy się dwadzieścia kilka lat, jeszcze od szkoły średniej trzymamy się razem. Teraz mamy ze sobą kontakt, bo razem pomagamy Irkowi. Jego kłopoty są naszymi – opowiada Arek.

MOŻNA POMÓC

Wszyscy, którzy razem z nim pobiegną mogą mu też pomóc. Wystarczy nakleić np. na swojej koszulce specjalną plakietkę. Jeśli uda się zebrać 20 takich plakietek, to sponsor biegu przeleje 10 tys. złotych na konto Irka jako darowiznę na leczenie. Wszyscy, którzy znają Irka wiedzą, że się nie podda i wygra z rakiem.

Ci, którzy go nie znają mogą mu kibicować w Gdyni już w sobotę w biegu urodzinowym. I oczywiście nie zapomnijcie o wzięciu plakietki na swoją koszulkę i koszulki IREK I MARATON O ŻYCIE.

Informacja o koncie, na które można wpłacić 1 proc. podatku >>>TUTAJ

Informacja o biegu >>>TUTAJ

Anna Rębas/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj