Była dyrektor szkoły w Buszkowach koło Kolbud z prokuratorskimi zarzutami. Zdaniem śledczych 60-latka przywłaszczyła ponad 180 tysięcy złotych.
Pieniądze pochodziły z konta fundacji, która prowadzi szkołę, a była to dotacja oświatowa z budżetu gminy Kolbudy.
ZA PIENIĄDZE SZKOŁY KUPIŁA… SAMOCHÓD
Jak poinformowała prokurator rejonowa w Pruszczu Gdańskim Teresa Rutkowska- Szmydyńska, kobieta przestępstwa miała dopuścić się w okresie od stycznia 2014 do kwietnia 2015 roku. Pieniądze miała przelewać na swoje konto i między innymi kupić za nie samochód.
Szkoła w Buszkowach prowadzona jest przez Stowarzyszenie Centrum Aktywności Społecznej Szkoła Podstawowej w Buszkowach i ma status szkoły niepublicznej. Utrzymywana jest w całości z dotacji przyznawanych z budżetu państwa na każde dziecko za pośrednictwem gminy. Rodzice nie ponoszą żadnych opłat.
KONTROLA PO INTERWENCJI NIK
Placówka działa od kilku lat, kontrolę zlecono jednak dopiero w 2015 roku po tym, jak do gminy zaczęły spływać niepokojące sygnały. Z prośbą o podjęcie działań wyjaśniających do wójta zgłosiła się Najwyższa Izba Kontroli.
Kontrolerzy z gminy stwierdzili m.in szereg nieprawidłowości związanych z wykorzystaniem środków z dotacji za 2014 rok. Chodziło m.in. o zakup samochodu, koszty podróży służbowych dyrektora, zakup artykułów spożywczych i usług gastronomicznych.
BYŁA DYREKTOR ZAPRZECZA
Była dyrektor Violetta Sz. nie przyznała się do winy i odmówiła składania wyjaśnień. Grozi jej 5 lat więzienia. W wypowiedziach dla prasy podkreślała, że jej działania podyktowane były dobrem szkoły i uczniów. – 80 ze 106 uczniów dowozimy i odwozimy pod sam dom busami, których jak się dowiedzieliśmy nie mieliśmy prawa zakupić z dotacji-wyjaśniała w ub. roku na łamach portalu naszemiasto.pl
– Nikt nigdy nie zgłaszał nam, że wydatkujemy pieniądze w sposób niezgodny z przeznaczeniem dotacji, a co roku składamy sprawozdania finansowe. Nie mamy radcy prawnego, dowiedziałam się o tym dopiero na szkoleniu dotyczącym rozliczania dotacji i zgłosiłam gminie. Te wszystkie rzeczy, jak plac zabaw kupiliśmy, nie ukradliśmy. Nie brałam nic dla siebie – podkreślała była dyrektor.
Grzegorz Armatowski/Joanna Matuszewska