Do Sądu Okręgowego w Gdańsku wpłynęła apelacja w sprawie afery sopockiej. Śledczy chcą, by sąd ponownie przyjrzał się sprawie. Chodzi między innymi o jeszcze jedną ocenę dowodów dotyczących usług świadczonych przez sopockich przedsiębiorców.
Prezydent kurortu, Jacek Karnowski, został uniewinniony od zarzutów korupcyjnych. Uznano go jedynie winnym „poświadczenia nieprawdy” w miejskim przetargu, ale zdaniem sądu społeczna szkodliwość czynu była niska.
ZAMÓWIENIE NA SOPOCKI UKŁAD
W październiku, po ogłoszeniu wyroku w sprawie zarzutów dla Jacka Karnowskiego, prezydent zwołał konferencję prasową. – To było zamówienie polityczne na sopocki układ. On rzeczywiście jest. Okazało się jednak, że dobrze działa na rzecz Sopotu, a nie na swój własny – mówił wtedy ciesząc się z orzeczenia.
CAŁKOWITY BRAK REFLEKSJI
Teraz Jacek Karnowski na swoim profilu na portalu społecznościowym pisze, że to „całkowity brak refleksji, szczególnie, że sama prokuratura umorzyła większość zarzutów”. Jego zdaniem, to sprawa polityczna.
Afera sopocka wybuchła w lipcu 2008 roku, kiedy to biznesmen Sławomir Julke upublicznił nagranie swojej rozmowy z prezydentem Sopotu. Jacek Karnowski miał się w niej domagać dwóch mieszkań w zamian za pozytywną opinię administracyjną. Pół roku później prezydentowi postawiono 8 zarzutów korupcyjnych.
W toku sprawy pięć z tych zarzutów zostało umorzonych przez samych śledczych lub sądy. Pod koniec 2013 roku prokuratura umorzyła także wątek związany z rzekomą korupcyjną propozycją, jaką Karnowski miał złożyć Julkemu. Śledczy uznali, że nagranie Julkego jest niewiarygodne i mogło być zmanipulowane.
Pozostały jeszcze trzy zarzuty – prezydent Sopotu skorzystał z łapówek w postaci napraw aut wartych w sumie ponad 10 tys. zł od sopockiego dilera samochodowego oraz drugi prac ziemnych o wartości ok. 2 tys. zł od miejscowego przedsiębiorcy budowlanego. Prezydent miał też zarzut złożenia fałszywego oświadczenia w związku z przetargiem na auta dla Urzędu Miejskiego w Sopocie.
Prokurator domagał się dla Karnowskiego kary półtora roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, grzywny oraz zakazu pełnienia funkcji publicznych przez rok.
Sąd zdecydował inaczej. Uwolnił go od zarzutu przyjęcia dwóch łapówek, a w sprawie poświadczenia nieprawdy postępowanie zostało warunkowo umorzone na rok.