Taką decyzję wydał marszałek województwa pomorskiego za składowanie na terenie Gdańska niebezpiecznych odpadów.
– Jesteśmy coraz bliżej zwycięstwa w walce, którą toczymy od pięciu lat – tak o 8-milionowej karze nałożonej na Port Service mówi gdański radny Łukasz Hamadyk, który wraz z innymi mieszkańcami Nowego Portu intensywnie zabiegał o to, żeby firma pozbyła się składowanych toksycznych odpadów.
– Liczymy, że to nie koniec kar. Mam nadzieję, że odwołanie okaże się nieskuteczne i spółka zostanie ukarana za cały 2015 rok, w trakcie którego nic jeśli chodzi o przechowywane toksyny się nie zmieniło. Czas w końcu wygrać tę walkę. Do tej pory zawsze jak robiliśmy krok do przodu, to coś cofało nas o dwa w tył. Teraz karta się odwróciła – mówi Łukasz Hamadyk.
TEREN PRZEJMIE NOWY INWESTOR?
Kwestią otwartą pozostaje to, co stałoby się z terenami po spółce Port Service, gdyby Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego kontynuował wymierzanie w nią wielomilionowych kar. Wiele wskazuje na to, że doprowadziłyby one do upadłości firmy. Rzeczniczka marszałka nie chciała odnieść się do tej sprawy podkreślając, że do czasu orzeczenia SKO nikt o nakładaniu kolejnych opłat nie myśli.
Łukasz Hamadyk liczy tymczasem na to, że teren przejmie nowy inwestor. – Jest mnóstwo firm działających w nowych technologiach, które mogłyby przejąć to, czym obecnie zajmuje się Port Service, a jednocześnie robić to w ekologiczny i niezagrażający otoczeniu sposób. Na razie jednak mam nadzieję, że kiedy cała afera się skończy, to właściciele tych skażonych substancji zabiorą je ze sobą, choćby na księżyc – dodaje gdański radny.
Sprawą spółki Port Service i nielegalnie składowanych przez nią odpadów zajmuje się jednocześnie gdańska prokuratura. Zawiadomienie w tej sprawie złożył w połowie 2015 roku prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
Maciej Bąk/mili