Cztery lata i cztery miesiące więzienia za podpalenie 21 samochodów w Gdańsku – taki wyrok usłyszał w czwartek 34-letni Marcin W.
Sąd nie miał żadnych wątpliwości, że to on jednej nocy, we wrześniu 2014 roku podpalił auta zaparkowane na Siedlcach, Aniołkach i Cygańskiej Górze. Do podpalenia aut przyznał się i stwierdził, że były to akty desperacji, bo matka znęcała się nad nim. Sąd stwierdził jednak, że to on był oprawcą.
BĘDZIE MUSIAŁ ZAPŁACIĆ ODSZKODOWANIE
Mężczyzna odpowiadał więc w tym samym procesie za pobicie swojej matki. Sąd zobowiązał też Marcina W., do naprawienia wyrządzonej szkody. Właścicielom spalonych aut i towarzystwom ubezpieczeniowym oskarżony będzie musiał zapłacić łącznie prawie trzysta tysięcy złotych. Wyrok jest nieprawomocny.
NIE PIERWSZY WYROK
We wrześniu ubiegłego roku 34-latek usłyszał już wyrok za podpalenie dziesięciu samochodów w latach 2008-2012. Dostał dwa lata więzienia w zawieszeniu na pięć lat.
Sędzia Agnieszka Łygas podkreślała wtedy, że kara w zawieszeniu została orzeczona z uwagi na to, że Marcin W. w chwili podpalania samochodów nie był prawomocnie skazany wyrokiem sądu. Okolicznością łagodzącą było też natychmiastowe przyznanie się do winy. Mężczyzna wandalizm tłumaczył podobnie jak obecnie – mówił, że podpalał auta, bo w ten sposób odreagowywał trudną sytuację w rodzinnym domu.
Grzegorz Armatowski/mar