„Gruzy, gruzy i jeszcze raz gruzy”. Zobacz, jak wyglądał powojenny Słupsk [ZDJĘCIA]

Gruzy, gruzy i jeszcze raz gruzy. Tak pierwsze wrażenia z zajętego 8 marca 1945 roku przez Armię Czerwoną Słupska opisuje jeden z pierwszych Polaków przybyłych do miasta.

Dokładnie 71 lat temu, 8 marca 1945 roku, Armia Czerwona wkroczyła do Słupska. Niemieckie wojska uciekły, ludność nie stawiała oporu, a mimo to czerwonoarmiści spowodowali zagładę 80 procent śródmieścia. W poniedziałek mieszkańcy oddali hołd 24 robotnikom, których SS rozstrzelało w Lasku Południowym kilkanaście godzin przed wkroczeniem do miasta Armii Czerwonej.

ZAMIESZKALIŚMY NA ULICY SPORTOWEJ

Zenon Klemenczak przyjechał do Słupska z Wielkopolski, gdzie podczas wojny był robotnikiem przymusowym. – Oprócz w części zburzonego dworca miasto wyglądało nieźle. Dopiero, gdy się przeszło przez Nową Bramę, widać było tylko gruzy. Całe Stare Miasto zniszczone. Zachowały się pojedyncze budynki. Ojciec znalazł wolny dom na ulicy Sportowej. Tam się osiedliliśmy. Jak we wrześniu wróciłem do Słupska z resztą rodziny, to już jeździły tramwaje. Chodziłem po piwnicach spalonych kamienic i szukałem motocykla. Marzyłem, żeby taki mieć. W końcu znalazłem silnik, potem inny motocykl, który był uszkodzony i z dwóch złożyłem jeden – opowiadał w rozmowie z reporterem Radia Gdańsk.

NIE WSZYSCY NIEMCY BYLI OKRUTNI

To relacje jednego z robotników przymusowych, Polaka pracującego w Słupsku. Zamieszczono ją w lokalnej prasie kilkadziesiąt lat temu. Sytuację opisywał Julian Gardzielewski:

„Było to w marcu 1945 roku. Na ulicach Słupska jeszcze leżał śnieg. Przychodzę do fabryki, a tu kręcą się po halach Niemcy w odświętnych ubraniach. Pytam majstra co to za święto? A on na to, że Rosjanie już blisko, trzeba fabrykę likwidować i uciekać. Dali nam, fachowcom, po 300 marek, papiery i kazali iść do domu. Patrzę, a tu biegną dwie Niemki i krzyczą, że gestapo idzie do fabryki zgarniać Polaków. Wtedy Niemiec – mistrz, z którym pracowałem – szybko podał mi swój adres domowy przy obecnej ulicy Konopnickiej i kazał uciekać. Nie wszyscy Niemcy w czasie wojny byli okrutni. Miejscowi, starzy fachowcy cenili nas, pomagali, antyfaszyści także starali się po kryjomu nam ulżyć. Tylko ci z Hitlerjungend i gestapo nie przebierali w środkach. Idę ulicą i widzę, że prowadzą zaaresztowanych wcześniej 22 Polaków podejrzanych przez Niemców o konspirację. Tam był mój dobry kolega Józef Szczygliński i inni znajomi z robót przymusowych. Wyprowadzili ich do Lasku Południowego koło strzelnicy i rozstrzelali. Ludność, która akurat była w tym czasie w pobliżu, zaświadczyła o tym po wkroczeniu wojsk rosyjskich”.

OFIARY TRZYMANE ZA RĘCE

Według relacji robotnika leśnego Emila Dentza, świadka egzekucji, ofiary trzymane silnie za ręce, były pojedynczo przyprowadzane do rowu przez dwóch SS-manów, na krok przed rowem więźnia puszczano a trzeci SS-man pchał go do przodu strzelając mu prosto w głowę Dentz potwierdził, że jedną z zamordowanych była kobieta. Późniejsza ekshumacja potwierdziła zabicie 22 osób, w tym jednej kobiety. Obok, w mniejszej mogile, pochowano dwie inne osoby, które zginęły przez powieszenie.

PO SPOKOJU PRZYSZEDŁ OGIEŃ

Słupsk zajęto bez walki. Nieco prewencyjnie Armia Czerwona zbombardowała dworzec kolejowy niszcząc jego część. Czołgi wystrzeliły też kilka pocisków do budynków podczas wkraczania do miasta. Niemieckich wojsk już w Słupsku nie było. Wycofały się do Lęborka i Ustki. Pierwsze godziny obecności Armii Czerwonej minęły względnie spokojnie, ale w nocy zaczęły się gwałty i podpalenia miasta. Budynki w śródmieściu w gęstej zabudowie zajmowały się ogniem jeden od drugiego.

Różnie są relacjonowane przyczyny pożaru Starego Miasta. Część świadków twierdziła, że pozbawione energii elektrycznej miasto było plądrowane przez żołnierzy, którzy oświetlając sobie piwnice i domy, wrzucali do nich płonące kawałki drewna i szmat. Ogień potęgowały liczne w śródmieściu wytwórnie alkoholi. Według części relacji, radzieccy żołnierze zmuszali Niemców do podpalania własnych domów. Część budynków spłonęła, by oświetlić budowę przeprawy przez zawalone mostu na Słupi w kierunku Gdańska. 

Kilkadziesiąt osób popełniło samobójstwo. Byli to głównie notable związanych z partią nazistowską i władzami miasta. Kolejnych kilkadziesiąt osób, źródła mówią o 48, Rosjanie zastrzelili, bo stawiały opór podczas okradania ich mieszkań czy prób gwałtów. Trudno dziś także oszacować ile osób zostało zabitych przez nazistów przez upadkiem miasta za rzekome szerzenie defetyzmu i brak wiary w ostateczne zwycięstwo Trzeciej Rzeszy.

STARÓWKA JUŻ NIGDY NIE BĘDZIE TAKA SAMA

Popalone i obrócone w ruinę Stare Miasto w Słupsku tylko uporządkowano z gruzów. Nowa zabudowa zaczęła się pojawiać dopiero w 1958 roku. Starówka nigdy już nie wróciła do czasów świetności, gdy tworzyła klimat miasta z tramwajami, urokliwymi kamienicami i skwerami. Za czasów PRL śródmieście zabudowano blokami mieszkalnymi zupełnie nie pasującymi do tej części miasta.

Przemysław Woś/mich
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj