Błąd, przez który możesz nie zdać egzaminu na prawo jazdy. PORD: „Na razie traktujemy go łagodnie”

Egzamin na prawo jazdy jest łatwy do oblania jak nigdy dotąd. Wystarczy tylko przed uruchomieniem silnika włączyć światła. To efekt obowiązującego od końca lutego rozporządzenia o szkoleniu i egzaminowaniu kierowców.


Nowe przepisy przeniosły część czynności z pierwszego do drugiego zadania. W praktyce, by je zaliczyć trzeba po kolei: uruchomić silnik i światła a dopiero potem sprawdzić, czy można włączyć się do ruchu. – Wcześniej kolejność nie była aż tak ważna – tłumaczy Andrzej Pepliński z Pomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego.

ŁAGODNIE TRAKTOWANY BŁĄD

– Na dziś podeszliśmy do tego dość łagodnie. Nie chcemy robić nikomu krzywdy. Przyświeca nam idea, że chcemy sprawdzić, czy ktoś potrafi jeździć, więc na razie traktujemy to jako błąd, który nie skutkuje przerwaniem egzaminu. Niemniej jednak trzeba wiedzieć, że takie wymagania istnieją i będą egzekwowane – mówi wicedyrektor PORD.

ZMIANA BEZ SENSU?

Dziś egzaminatorzy przypominają kursantom o zmianach. Ci często reagują zaskoczeniem, bo przyznają, że nikt im o tym wcześniej nie mówił. – Dowiedziałam się przed chwilą od koleżanki. Rozmawiałam nawet z moim instruktorem, który powiedział, że to bez sensu – powiedziała naszemu reporterowi jedna ze zdających.

Nowe zmiany nie wpłynęły na odsetek zdających egzaminy. Z części praktycznej w uśmiechem na twarzy wraca co trzeci kursant. Z teoretycznej co drugi.

Sebastian Kwiatkowski/amo

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj