Dwa tysiące złotych grzywny zapłaci ksiądz z Ustki za spowodowanie kolizji i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Sąd Rejonowy w Słupsku wydał wyrok w tej sprawie bez przeprowadzania rozprawy.
Choć świadkowie zdarzenia czuli od duchownego alkohol, a badanie alkomatem wykazało nietrzeźwość księdza to Andrzej P. nie odpowiadał za prowadzenie samochodu pod wpływem procentów.
SPOWODOWAŁ WYPADEK I UCIEKŁ
Do zdarzenia doszło około godz. 22 w listopadzie ubiegłego roku na granicy Ustki i miejscowości Przewłoka. Toyota wjechała na tył osobowego mercedesa. Jak się okazało, kolizję spowodował wikariusz Andrzej P.
Ksiądz po uderzeniu wysiadł z samochodu i krótkiej rozmowie z poszkodowanymi uciekł z miejsca kolizji. Jeden ze świadków próbował gonić samochód prowadzony przez Andrzeja P., bo podczas rozmowy kierowca chwiał się na nogach, mówił bardzo niewyraźnie i czuć było od niego alkohol. Po drodze kierowca porzucił samochód i pieszo uciekł na teren kościoła. Policja dogoniła księdza na plebanii.
SCHOWAŁ SIĘ PRZED POLICJĄ
Proboszcz wpuścił patrol do środka, ale wikariusz Andrzej P. nie otwierał swojego pokoju. Policjanci pukali do drzwi wiele razy, w oknach pokoju wikariusza najpierw zapaliło się, a potem zgasło światło. Duchowny nie odbierał też od policjantów telefonu.
Badanie alkomatem przeprowadził dopiero kolejny patrol policji rano, gdy duchowny wyszedł by odprawić nabożeństwo. Wynik to prawie promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Drugie badanie po 20 minutach wskazało, że poziom alkoholu rośnie. Duchownemu pobrano też krew do badania.
PRZYZNAŁ SIĘ DO SPOWODOWANIA WYPADKU
Andrzej P. przyznał się do spowodowania kolizji, ale zeznał, że po zdarzeniu na plebanii wypił dwie butelki piwa. W tej sytuacji biegły nie mógł ustalić, czy kierowca w chwili zdarzenia był pod wpływem alkoholu. Ksiądz powiedział, że uciekł z miejsca kolizji i porzucił później samochód, bo bał się agresywnego zachowania jednego ze świadków zdarzenia.
Sędzia Agnieszka Buraczewska wymierzyła wikariuszowi karę dwóch tysięcy złotych grzywny za spowodowanie kolizji, ksiądz zapłaci też dwieście złotych kosztów sądowych. Z akt sprawy wynika również, że ksiądz Andrzej P. z Ustki odzyskał prawo jazdy miesiąc przed zdarzeniem. Stracił uprawnienia za jazdę samochodem po użyciu alkoholu.
Przemysław Woś/mar