Ona i on. Żeby się poznać, mają… minutę. Pierwsza edycja SpeeDating w Gdańsku [ZDJĘCIA]

One – starannie zrobiony makijaż i buty na wysokich obcasach. Najczęściej przychodzą parami. Oni – eleganckie koszule, z początku poważni, zerkają z ukosa na dziewczyny. Łączy ich jedno: szukają nowych znajomości. I wcale nie zawsze chodzi tu o wielką miłość.

SpeeDating to impreza dla wszystkich, którzy chcą poznać ciekawych ludzi i… potrafią szybko mówić. Na zrobienie dobrego wrażenia każdy ma tylko minutę. Pierwsza edycja „szybkiej randki” odbyła się w sobotę w klubogalerii Bunkier. W wydarzeniu wzięło udział piętnaście osób: sześciu panów i dziewięć pań.

SZEŚĆDZIESIĄT SEKUND, ŻEBY WPAŚĆ KOMUŚ W OKO

Zasady? Są bardzo proste. Kilkanaście osób spotyka się w jednym miejscu, mają na rozmowę sześćdziesiąt sekund, po tym czasie zmieniają się, aż każdy porozmawia z każdym. Otrzymują formularze, które każdy wypełnia w trakcie trwania zabawy. – Na koniec zbieramy je, patrzymy kto komu wpadł w oko i wymieniamy te osoby kontaktami – mówi Rafał Czapiewski, jeden z organizatorów. Na wydarzenie można było zgłosić się poprzez Facebooka. – Wprowadziliśmy jedynie ograniczenia wiekowe, żeby zwiększyć prawdopodobieństwo dopasowania – dodaje.

NIEKONIECZNIE CHODZI O WIELKĄ MIŁOŚĆ

Organizatorzy zdają sobie sprawę, że minuta to zbyt mało, by dobrze poznać drugą osobę. Podkreślają, że nie zawsze chodzi o miłość od pierwszego wejrzenia. Jak wyjaśnia Rafał, całe wydarzenie jest inspirowane książką Malcolma Gladwella „Błysk! Potęga przeczucia”. Autor porusza tam tematykę 30 sekund, w ciągu których człowiek intuicyjnie dokonuje oceny i wyborów. – W Stanach Zjednoczonych pobito rekord. Na jednej szybkiej randce było cztery tysiące osób naraz. Pomyślałem, że fajnie byłoby zorganizować coś takiego na mniejszą skalę w Gdańsku – tłumaczy Czapiewski.

Uczestnicy zadają dowolne pytania. – Myślę, że trzeba być niekonwencjonalnym, bo wszyscy pytają: co robisz, czym się zajmujesz, jakie masz hobby? A może trzeba zapytać o coś bardziej wyszukanego. W ciągu minuty na pewno nie można poznać drugiej osoby, ale myślę, że stwarzamy sobie bardzo dobrą okazję, żeby zwiększyć możliwości nawiązania ciekawych znajomości – dodaje Mateusz Klimek, drugi z organizatorów.

WSTĘP DO DALSZEJ ROZMOWY

Michał, jeden z uczestników, przyznaje, że bardzo mu się podobało, ale nie wie czy weźmie udział w kolejnym SpeeDating. Pierwszy raz korzystał z takiej formy poznawania ludzi. I, jak mówi, wbrew pozorom jest to bardzo stresujące, mimo tego, że jestem otwartym na świat człowiekiem. – Wolę atmosferę intymności. Długie przebywanie z jedną osobą i możliwość rozwinięcia myśli. Tutaj to było zasadzie intro. Ale też nie zawsze chodzi o coś poważnego. Może to wstęp do dłuższej ciekawej rozmowy – tłumaczy i przyznaje, że jedna z dziewczyn wpadła mu w oko.

Inna z uczestniczek, choć nie znalazła sobie pary, także jest zadowolona. – Męska frekwencja nie dopisała, ale myślę, że kto chciał – mógł znaleźć kogoś interesującego. Również uważam, że minuta to jednak krótko. Myślę, że pięć minut mogłoby rozwiązać ten problem – dodaje.

TRUDNO OCENIĆ DRUGĄ OSOBĘ

Milena wysoko ocenia panów. Jak tłumaczy, każdy miał jakąś wyróżniającą go cechę. Dlatego też miała problem z przyznawaniem punktów. – Wszystkim dawałam siedem gwiazdek, bo nie lubię po tak krótkim czasie oceniać człowieka. Zwłaszcza, że w większości przypadków to ja mówiłam przez całą minutę – śmieje się. – Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie. Wtedy wystartuję w drugiej edycji. Nie, przepraszam, wtedy na pewno nie wystartuję w drugiej edycji – dodaje.

Organizatorzy mają już w planach kolejne „szybkie randki”. – Na razie zamierzenie jest takie, żeby pomóc paru osobom. Mamy nadzieję, że zda to egzamin i będziemy mogli rozkręcić wydarzenie dalej – mówi Rafał Czapiewski. Po SpeeDating wszyscy uczestnicy wzięli udział we wspólnej imprezie.

Maria Anuszkiewicz

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj